wtorek, 19 kwietnia 2016

Informacje

ZAWIESZAMY to opowiadanie. Nie mamy kompletnie weny ani pomysłu na to opowiadanie. Może kiedyś wrócimy do tego ff, jednak na razie się nie zapowiada.
Gdybyście chcieli poczytać inne ff naszego autorstwa: 

Yuuki9622 : Independent / A.I

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 10

 Przepraszamy, że rozdział jest bardzo krótki, ale rozumiecie sprawy osobiste i brak weny.
Przepraszamy.

*Oczami Katniss*
Budzę się leżąc na ramieniu blondyna. Podnoszę głowę i odgarniam włosy z czoła chłopaka. Gdy śpi wygląda tak bezbronnie i niewinnie. Spoglądam na plecy Peety, rany wyglądają już lepiej ale nie na tyle, żeby mógł wstać. Całuję blondyna w czoło i wychodzę po lód. Mimo, że rany wyglądają lepiej chce, żeby się szybciej się zagoiły, dlatego robię wszystko, żeby mu pomóc. Wkładam śnieg do miski i przynoszę do domu.
- Gdzie byłaś? - Słyszę zasypany głos blondyna.
- Poszłam po lód dla Ciebie - Całuję chłopaka w czoło. Rozkładam ścierkę na jego plecach i nakładam lód. - Jak się czujesz? - Głaszczę blondyna po głowie.
- Dzięki tobie o wiele lepiej - Szeroko się uśmiecha. Nachylam się i lekko całuję go w usta. -  Dziękuje ,że się mną opiekujesz. - Szepcze.
- Nie dziękuj, ty byś zrobił dla mnie to samo. - Lekko się uśmiecham.
- Skarbie, mogła byś zrobić śniadanie dla mnie i Effie? - Do kuchni w paradował pijany Haymitch.
- A ty albo ona nie możecie?! - Warczę.
- Wiesz skarbie... Peeta leży na stole, a ty tu ciągle siedzisz i wymieniasz się z nim śliną, wiec może zrobisz coś pożytecznego i przyrządzisz śniadanie - Cedzi.
- Zasuń rozporek - Mówię ironicznie.
- Po co skoro Effie czeka w sypialni - Zamiast zasunąć rozporka, rozpina guzik i idzie na górę.
- Biedna Effie - Całuję blondyna w czoło i idę przygotować śniadanie. - Co chcesz zjeść? - Pytam się chłopaka.
- Jajecznicy dawno nie jadłem - Lekko się uśmiecha.
- Masz za duże wymagania - Podchodzę do lodówki i wyciągam jajka na jajecznice.
Po 15 minutach męki śniadanie gotowe
- Haymitch przestań kotłować Effie i chodźcie na śniadanie - Drę się. Po chwili do kuchni wchodzi poczochrana Effie i Abernathy w samych gaciach.
- Nie za gorąco ci? - Mógł mi zaoszczędzić tego widoku.
- Effie się podoba - Głaszcze się po brzuchu po czym łapie kobietę za pośladki.
- Dziękuje bardzo, już nie jestem głodna. - Mówię z obrzydzeniem.
- Dokończymy jeść na górze. Wiesz skarbie będziemy...
- Nie kończ tego. - Warczę, a Effie i Haymitch wychodzą z kuchni. Siadam obok Peety i kładę talerz z jajecznicą obok niego
- Masz szczęście, że tego nie widziałeś - całuje chłopaka w czoło i zaczynam karmić jajecznicą.
- Katniss, długo będę musiał tu leżeć? - marudzi.
- Jak chcesz to wstawaj. - wzruszyłam ramionami.
- Naprawdę? - patrzy na mnie zdziwiony.
- Oczywiście. Tylko jak Ci pękną szwy to ja ponownie zszywać ich nie będę.
- A jakbym tak ładnie poprosił to byś zszyła? - uroczo się uśmiechnął.
- Nie. Będzie Ci je zszywał Haymitch.
- Oj no nie denerwuj się. Wolałbym móc już stać i robić z tobą... inne ciekawsze rzeczy. - figlarnie się uśmiechnął.
- A może ja nie chcę. - prychnęłam.
- Oj, kochanie, nie bądź na mnie zła. - chwycił mnie za rękę. Przewróciłam oczami i usiadłam obok blondyna. Razem z Peetą opowiadamy sobie co wydarzyło się w naszym życiu podczas gdy nie odzywaliśmy się do siebie, czasami nie mogłam opanować śmiechu przez wyczyny Julie, które żaden poważny człowiek by nie zrobił. Podczas kiedy Peeta leżał i usypiał ja siedziałam obok i odgarniałam włosy z jego czoła. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie, stęskniłam się za nim, nigdy nie pomyślałabym, że aż tak będzie mi go brakować. Moja głowa leży na na przed ramieniu chłopaka, a moje powieki powoli opadają. Usnęłam na ramieniu chłopaka zastanawiając się czy Prim jest dobrze tak gdzie trafiła. Wybudza mnie krzyk kobiety,
- Katniss nie uwierzysz! - do kuchni wparowała Effie z telefonem przy uchu.
- Cicho - przykładam palec do warg uciszając kobietę - Peeta śpi - dodałam wzrokiem wskazując na śpiącego na stole chłopaka.
- Przeprasza, ale nie...nie uwierzysz w to co się dowiedziałam - powtórzyła, tym razem szepcząc
- Co znowu - dokładnie lustruje zdenerwowaną twarz Effie
- Gale został wiceprezydentem - wrzasnęła nie mogąc opanować złości
- Co? - krzyki kobiety obudziły blondyna który zdezorientowany patrzy na mnie i na Trinket
- Gale został wiceprezydentem - powtórzyła, już spokojniej, a Peeta nie mogąc nic wykrztusić spojrzał na mnie, a ja tylko pokręciłam głową 
- Wiceprezydentem Panem? - spytałam przerażona.
- Nie Katniss, tego kartonu co stoi przed domem Haymitcha. - warknęła.