czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 9 "Jest ta­ka miłość, która nie umiera, choć za­kocha­ni od siebie odejdą. "

*Oczami Katniss*
Julie podnosi na mnie wzrok pełen bólu. Dziwnie się czuję. Mellark przed chwilą powiedział ,że mnie kocha w obecności swojej narzeczonej...
- To pewnie przez morfaline. - Przewracam oczami. Julie kiwa delikatnie głową.
- Pewnie masz racje. Peeta, kochanie, tak bardzo Ci współczuję. - Całuje go delikatnie w czoło.
- Julie, może lepiej idź się prześpij. Peeta potrzebuje odpoczynku a ty najwyraźniej go rozpraszasz. Ach, ta miłość. - Ostatnie zdanie mówię z ironią.
- Dobrze. Peeta, niedługo do Ciebie wrócę. Pamiętaj, kocham Cię. - Przelotnie całuje go w usta. Wstaje ze stołka i patrzy na mnie wyczekująco. Pewnie myśli ,że powiem jej ,że może tu zostać.
- Dobranoc. - Staram się brzmieć miło.
- Dobranoc. - Fuka. Zakłada płaszcz i wychodzi.
Siadam na stołku na którym przed chwilą siedziała Julie i chwytam Peete za rękę. Kładę głowę na jego ramieniu i zasypiam.

Budzi mnie cichy syk. Podnoszę głowę i widzę Peete który krzywi się z bólu. Wstaję ze stołka i idę po miskę. Jest w niej sama woda, w sumie trudno się nie dziwić. Wylewam ciecz do zlewu, biorę gąbkę i podchodzę do Peety.
- Masz, jak będzie Cię bardzo boleć ściskaj tą gąbkę. - Podaje mu przedmiot. Chłopak momentalnie z całej siły ją ściska. - Zaraz przyjdę, idę po śnieg. - Mówię szybko. Mellark stara się pokiwać głową ale zamiast tego głośno wrzeszczy.
Po paru minutach wracam ze śniegiem. Rozkładam ścierkę która była złożona na plecach blondyna i nakładam tam śnieg. Składam ją ponownie i siadam na stołku.
- Jak się czujesz? - Pytam odgarniając mu włosy z czoła. Oczywiście to pytanie jest retoryczne, jakby miał się czuć po dostaniu batów?
- Świetnie. - Lekko się uśmiecha.
- Świetnie? - Pytam zszokowana.
- Tak, świetnie. Nie mogło być lepiej. - Patrzę na niego pytającym wzrokiem. - Jesteś tu. - Mówi cicho.
- Jestem. - Uśmiecham się do niego. - A teraz śpij. - Całuję go w policzek.
- Nie jestem śpiący. - Mówi lekko ziewając.
- Właśnie widzę. Idź spać, cały czas przy tobie będę. - Wygodnie układam się na jego ramieniu. - Zawsze. - Wyszeptuję. Wtulona w ramie Peety zasypiam.

Czyjś szloch wyrywa mnie z objęć morfeusza. Mozolnie otwieram oczy i widzę płaczącą Julie.
- Coś się stało? - Pytam cicho by mnie obudzić Mellarka.
- Peeta... on... - Duka.
- Co z nim? - Uważnie przyglądam się jego plecom. Nic bardziej niepokojącego niż tego co ma na nich od wczoraj nie widzę.
- Zerwał oświadczyny. - Wybucha płaczem. - Katniss, proszę, powiedz ,że to przez morfalinę! - Błaga.
- Nie podawałam mu morfaliny od wczoraj. - Mówię uważnie przyglądając się jego plecom. Chłopak odwraca się twarzą w moją stronę i posyła mi delikatny uśmiech. - To pewnie przez ból... Tak, to na pewno ból.
- Powiedział ,że mnie nie kocha. - Szlocha.
- To ból, mówię Ci. - Rzucam Peecie wymowne spojrzenie a on wydaje z siebie cichy syk. - Szew pękł... lepiej wyjdź. Widok zaszywanego ciała nie jest najprzyjemniejszy.  Zapłakana wychodzi z domu, siadam na stołek i odgarniam włosy z czoła blondyna
- To prawda? Co mówiła Julie? - patrzę na niego wyczekując odpowiedzi, ale chłopak zamiast odpowiedzieć spuścił wzrok i lekko się uśmiechną - Dlaczego?
- Nie mogłem jej okłamywać, próbowałem o tobie zapomnieć, ale gdy zobaczyłem cie w czwórce zrozumiałem, że sam siebie okłamuje, a co gorsza okłamywałem Julie. A co u twojego chłopaka?
- Rozstaliśmy się
- Naprawdę to sup... sprawa smutna - Lekko się uśmiecha. Nie chcąc dłużej ukrywać co czuje zaczynam czule za razem namiętnie całować chłopaka.
- I jak tam Pee.. - Do pokoju wchodzi Haymitch, a my jakby nigdy nic całujemy się dalej. Zanurzam palce we włosach blondyna, cały czas go całując.
- To ja wam nie przeszkadzam - Abernathy wychodzi z kuchni, a my nieprzestajemy się całować. Po chwili słyszymy czyjeś szepty, dlatego niechętnie odsuwamy się od siebie, a moim oczom ukazuje się Annie, Finnick, Effie i Haymitch. Mogłam się tego spodziewać.
- Co się tak patrzycie? - Zerkam na rudowłosą.
- Patrzymy na zakochaną parę, to kiedy dzieci? - Annie ciepło się uśmiecha.
- Mam zacząć opowiadać jak nie mogłam zasnąć w nocy bo tak wyłaś jak wilk do księżyca kiedy kotłowałaś się z Finnickiem? - Patrzę na rudowłosą z uśmiechem na twarzy, a ona zaczyna się rumienić.
- Może lepiej już pójdziemy - Zarumieniona wypycha ich z kuchni i zamyka drzwi za sobą.
- Naprawdę zerwaliście? - Peeta patrzy na mnie z lekkim uśmiechem.
- Tak, zerwaliśmy - Całuje go w policzek.
- A co z Johanną?
- Alex mnie z zdradził właśnie z nią - Patrzę na chłopaka, a on zaczyna mnie całować.
- Kochasz mnie. Prawda czy fałsz?
Odpowiadam
- Prawda. - Po tych słowach chłopak zaczyna mnie całować a ja zanurzam palce w jego blond włosach.
- Katniss, nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham. - Mówi kiedy się od siebie oderwiemy. Chłopak próbuje wstać ale uniemożliwiam mu to.
- Leż, każdy gwałtowny ruch grozi pęknięciem szwów. - Delikatnie głaszczę do po głowie. - Peeto, powiedz mi... czemu mówiłeś ,że napisałam do Ciebie te okropne rzeczy? - Pytam cicho.
- Dostałem takie SMS'y od Ciebie. Wiesz... ,że jestem nieudacznikiem ,że współczujesz Julie związku ze mną. - Spuszcza wzrok.
- Przecież ja nigdy nie napisałabym czegoś takiego do Ciebie. - Delikatnie całuję go w czubek głowy.
- Wiesz... nie jestem przekonany. Musisz rozwiać moje wątpliwości. - Figlarnie się uśmiecha. Wybucham głośnym śmiechem i lekko muskam jego usta. Delikatnie głaszczę go po karku nie chcąc sprawić mu bólu. - Katniss, co będzie po tym jak wyzdrowieję? - Pyta cicho.
- Nic, a co ma być? - Pytam zdezorientowana.
- Wrócisz do czwórki czy zostaniesz ze mną? - Patrzy na mnie z nadzieją.
- Nie wiem, Peeto. Jeszcze mamy trochę czasu na podjęcie tej decyzji. - Splatam nasze palce.
- Jeżeli nie wiesz, to jak wyzdrowieję, jeszcze raz dam się biczować. Zrobię wszystko żebyś tu została. - Patrzy na mnie z uśmiechem. Czuję ,że łzy napływają mi do oczu.
- Nie mów tak. Jak wyzdrowiejesz, zabiorę Cię na wakacje do czwórki. Tak czy siak musiałabym wrócić do czwórki po moje rzeczy. - Głaszczę go po policzku. - Ale żeby wyzdrowieć nie możesz się podnosić. - Przypominam mu.
- Na długo jestem uwięziony na tym stole? - Marudzi.
- Aż twoje rany na plecach się zasklepią.
- Nie da się zrobić czegoś żeby to przyspieszyć?
- Mogę Ci je taśmą skleić. - Wystawiam język w jego kierunku.
- Jeżeli to pomoże mi wstać i Cię przytulić to ja jestem za. - Lekko się uśmiecha a jego piękne niebieskie oczy patrzą się w moje.
- Tęskniłam za tobą Peeta. Nawet jak byłam z Alexem, widziałam ciebie. Nawet nie wiesz ile razy chciałam ci to napisać
- Katniss, jeżeli ty tych SMS-ów nie pisałaś to kto? - Dokładnie mi się przygląda.
- A kiedy one zostały wysłane? - Patrze na chłopaka odgarniając mu przy tym włosy z czoła.
- Mój telefon jest w spodniach - Próbuje wyjąć telefon.
- Leż, ja wyjmę - Wsadzam rękę do kieszeni chłopaka i wyjmuje telefon. Wchodzę w SMS-y, to co tam było napisane przeraziło mnie.
- Naprawdę myślałeś, że ja mogłabym to napisać? - Patrze na chłopaka z niedowierzaniem.
- Dlatego próbowałem się do...
- Zaraz zaraz, przecież ja o tej godzinie brałam prysznic pamiętam, bo wtedy przyszedł ALEX. Nie no nie wierze, szperał w moim telefonie i to on ci to napisał nie ja! - Łapie się za głowę.
- Spaliście ze sobą? - Od razu posmutniał.
- Nie...nie mogłam - Całuję go w czoło i kładę głowę na jego ramie.
- Kocham cię Katniss, pamiętaj o tym - Jego głos jest taki czuły, nie wiem jak ja mogłam być z Alexem. Przecież on jest przeciwieństwem Peety, a to właśnie blondyn jest moim ideałem. Może po prostu chciałam przestać rozpaczać - tak ja tylko chciałam przestać rozpaczać i będę się tego trzymać.
- Ja ciebie też - Szepczę mu do ucha.
- Mówiłaś coś? - Lekko się uśmiecha.
- Słyszałeś
- A właśnie, że nie.
- Kłamca - Po tych słowach namiętnie całuje chłopaka. - Kocham cię - Szepczę mu prosto do ust, a chłopak styka nasze wargi.
- Katniss, ja i Finnick wracamy do czwórki - Do kuchni wbiega Annie. Nie chętnie odklejam się od ust chłopaka i patrze na dziewczynę.
- Zostaję - Szybko jej odpowiadam po czym kładę głowę na ramie blondyna. - Muszę powyjaśniać sobie parę spraw z Peetą - Całuje go w polik. Rudowłosa rusza wymownie brwiami po czym wychodzi.
- Co chcesz powyjaśniać? - Blondyn patrzy na mnie zdezorientowany.
- Po prostu chciałam zostać we dwoje - Uśmiecham się.
- Nie mogę się doczekać, aż zrosną mi się rany i będę mógł... - Przerywa wypowiedź figlarnie się uśmiechając. Czuję, że zaczynam się rumienić.
*Oczami Annie*
Zakładam kurtkę i buty, czekając przy tym, aż Finnick i Haymitch skończą pić bimber. Chyba jeszcze się naczekam.
- Finnick choć już! - Krzyczę.
- Już, jeszcze tylko kieliszeczek! - Zalany w trupa ledwo się wysławia.
- Albo jedziesz, albo zostajesz. Nie mam zamiaru czekać - Krzyczę po czym wychodzę trzaskając drzwiami. Stoję i przysłuchuję się co tam się dzieję. Słyszę czyjeś kroki zbliżające się do drzwi, pewnie Finnick. Słysze czyjś głos.
- Haymitch
- Finnick
Po tych słowach otwierają się drzwi a ja szybko się odsuwam.
- Podsłuchujesz!? Nie ładnie Annie, w domu dostaniesz kare - Kręci palcem. Przewracam oczami i odchodzę.
- Poczekaj, a gdzie..  Katniss? - Ledwo utrzymując się na nogach podbiega do mnie.
- Została z Peetą, a co będziesz tęsknił?  - Mówię ironicznie.
- Może, a co zazdrosna? - Ukochany lekko się uśmiecha, a ja przyśpieszam tępo.
- Annie stu... - Przerywa wypowiedź a ja słyszę jakby coś wielkiego walnęło w śnieg. Odwracam się a moim oczom ukazuje się Finnick, leżący twarzą w śniegu, wymiętym tyłkiem do góry i uniesionym jednym palcem jakby sygnalizował, że żyje. Wybucham niepohamowanym śmiechem. Tak się chichram, że nie jestem wstanie utrzymać równowagi, dlatego padam na kolana i śmieje się w niego głosy, a Finnick jak leżał tak leżał. Ledwo podnoszę się z kolan i podchodzę do męża.
- Żyjesz? - Dukam przez śmiech.
- Um...r...e.... p...z...z.y..h...y - Bełkocze mając twarz w śniegu.
- Podnieś ten łeb i powtórz - Dukam ledwo powstrzymując łzy ze śmiechu.
- N...e...o....e - Duka. Podchodzę do Finnicka i lekko kopię go w biodro, co powoduje jego upadek .
- Powtórz - Wycieram łzy które płyną przez śmiech.
- Nie mogłem podnieść głowy - Bełkocze.
- Wstawaj - Przewracam oczami pełnymi łez i odchodzę.
- Annie....Annie... Annie - Krzyczy.
- Co! - Odwracam się i odkrzykuje .
- Podnieś - Podnosi ręce i czeka aż go podniosę.
- Co ty baba czy chłop - Wybucham śmiechem.
- Baba - Unosi palec do góry.
- No niestety, ale ja nie znam żadnej Finnicki Odair -Dukam przez śmiech.
- Jaka Finnicka? - Bełkocze.
- W końcu jesteś baba nie? - Chichram się.
- No tak
- No więc, czego się czepiasz - Dukam przez śmiech i odchodzę.
- Annie.....Annie.....Annie.....Annie... - Krzyczy.
- Czego - Odwracam się.
- Podnieś żonę. No co ty Annie, żony nie podniesiesz? - Podnosi ręce do góry.
- Żona wstawaj i nie gadaj - Odkrzykuje i odchodzę. Po niecałej chwili, "Finnicka" tak od dziś będę go przepraszam -  ją nazywać. 
- No wiesz ty co, żeby żonie nie pomóc? Co z ciebie za mąż! - Obejmuje mnie bo ledwo trzyma się na nogach. Po trzydziestu minutach drogi i około stu upadkach Finnicki, ledwo żywa dochodzę na miejsce, a o Finnickusi nawet nie wspomnę. Wchodzimy na poduszkowiec, a Finnicka rzuca się na mnie
- Żona che dzidziusia - Kładzie mnie na sofę po czym kładzie się na mnie i zaczyna rozbierać.
*Oczami Katniss* 
Siedzę przy Peecie który zasnął. Należy mu się chwila odpoczynku. Postanowiłam odblokować numer blondyna i SMS-y od niego. Wstaje ze stołka i po cichu idę po telefon. Wyjmuję urządzenie z kieszeni i wracam do kuchni. Siadam na stołku obok chłopaka i włączam telefon. Moim oczom ukazuje się 58 nieodebranych połączeń i 79 nieodebranych SMS-ów od Alexa. Postanawiam rozmówić się z nim raz a dobrze. Wstaje ze stołka i podchodzę do drzwi
- Gdzie idziesz? - Słyszę zaspany głos blondyna.
- Zaraz do ciebie wrócę, a ty idź spać - Wychodzę z domu, po czym wybieram numer do Alexa.
- Katniss zadzwoniłaś wreszcie! Przepraszam cię, poniosło mnie z tym całowaniem Johan...
- Zamknij się i posłuchaj. Przestań do mnie wydzwaniać i przestań do mnie pisać. Mam ważniejsze sprawy niż wysłuchiwania żałosnych przeprosin od Ciebie.
- Ważniejsze sprawy... Czyli tego nieudacznika Peete?
- To ty jesteś nie nieudacznikiem, nie on. Jesteś nędznym zerem rozumiesz! To, że stałeś w mojej obronie jak przyjechał rozumiem. Byłeś o mnie zazdrosny i martwiłeś się, ale żeby pisać z MOJEGO TELEFONU TAKIE SMS-y DO PEETY!!? to szczyt chamstwa!
- A co ja miałem zrobić, jak był ważniejszy on i SMS-y z nim, niż twój chłopak!?
- On w porównaniu do Ciebie mnie kocha!
- Kocha, czyli kochanie to mienie narzeczonej tak!? 
- On miał narzeczoną ale z nią zerwał dla mnie bo nadal mnie kochał i kocha szczerze! Nie pisz do mnie i nie dzwoń. W sumie to nie będziesz miał jak, bo blokuje połączenia i SMS-y od ciebie. Żegnam - rozłączam się i zanim zdąży cokolwiek zrobić blokuje go tak jak mówiłam, a odblokowuje połączenia i SMS-y Peety, żebyśmy mogli pisać i żebym mogła słyszeć jego głos.  

poniedziałek, 9 listopada 2015

Rozdział 8 "Niemiłe zaskoczenie"

*Oczami Katniss*
Siedzę na fotelu w poduszkowcu i usiłuję zasnąć. Słuchanie jak Annie i Finnick mieszają ślinę nie należy do moich ulubionych zajęć. Kładę nogi na podłokietniku, biorę w rękę telefon, zakładam słuchawki i włączam muzykę. Czuję ,że moje oczy robią się coraz cięższe. Po paru minutach nie mam siły już z nimi walczyć - zasypiam.
Budzi mnie mocne szarpnięcie za ramię. Zdezorientowana otwieram oczy i widzę szeroko uśmiechniętą Annie.
- Już jesteśmy! - Piszczy podekscytowana. Mozolnie wstaję z fotela. Biorę swoje walizki i wolnym krokiem wychodzę z poduszkowca.
Nim zdążę się rozejrzeć, jestem przez kogoś przygnieciona. Moje oczy przez smród alkoholu zaczynają łzawić. Ten alkohol należy do...
- Haymitch, możesz ze mnie zejść? - Kaszlę.
- Przepraszam, skarbie. Tak dawno Cię nie widziałem. - Bełkocze. - Chyba coś ci się do szyi przykleiło. - Latającym palcem we wszystkie strony stara się pokazać na moją szyję.
- To mój tatuaż. - Mówię zmieszana.
- Ty i tatuaż? - Wybucha głośnym śmiechem. Odgarnia mi włosy i dokładnie przygląda się mojej pamiątce po Alex'ie. - Chyba jeszcze nie do końca wytrzeźwiałem. Annie, złotko czy to jest róża? - Kątem oka spogląda na moją przyjaciółkę.
- Tak. Haymitch, nie chcę Cię pospieszać ale tak trochę jest zimno a te bagaże nie należą do najlżejszych. - Na twarzy rudowłosej pojawia się grymas.
- Ależ naturalnie. Sam posprzątałem, musicie to docenić! - Dumnie się uśmiecha.
Słuchając różnych historii Haymitcha, ruszamy do domu. Przez całą drogę rozglądam się wokół z nadzieją ,że może zobaczę gdzieś Peete.

Siedzę na fotelu pijąc gorącą czekoladę. Annie i Finnick ubierają choinkę ale ja stanowczo odmówiłam pomocy. Czymś czego nienawidzę od dawna jest ubieranie drzewek na święta. Jak byłam mała zawsze ubierałam choinkę z tatą oraz siostrą. Mama zajmowała się gotowaniem potraw oraz robieniem dekoracji z liści oraz ususzonej żurawiny. Po śmierci taty, mama czasem coś przyrządziła ale częściej to ja musiałam stać przy garach. Prim zajmowała się ubieraniem choinki oraz robieniem dekoracji. Od tamtego czasu przestałam lubić święta.
- Czas rozruszać tą imprezę. - Jakby spod ziemi, koło mnie pojawia się Haymitch z radiem. Włącza urządzenie trzymane w ręce a w całym salonie słychać piękne kolędy.
Gdy chcę otworzyć buzię i zacząć śpiewać, słyszę pukanie do drzwi. Wszyscy są tak zajęci ,że nie słyszą pukania, więc to ja jestem skazana na ruszenie tyłka i otworzenie gościowi Haymitcha.
Mozolnym krokiem wstaję i idę do przed pokoju. Niespiesznie otwieram drzwi a moim oczom ukazuje się Peeta oraz Julie.
- Katniss? - Pyta zdziwiony chłopak. Dopiero teraz czuję złość skierowaną w stronę blondyna. Skoro on sobie wmówił ,że napisałam mu te okropne rzeczy to trudno. Nie zamierzam być dla niego miła.
- Mellark? - Warczę.
- Witaj, Katniss! - Julie ciepło się do mnie uśmiecha. Widać wybaczyła mi moje... zachowanie. Mój wzrok ląduje na ich splecionych dłoniach. - Jest pan Haymitch? Chcieliśmy od niego pożyczyć siekierę. Wiesz, chcemy iść do lasu po jakieś ładne drzewko a nie mamy czym go ściąć. - Gdy kończy swój monolog, szybko podnoszę na nią wzrok.
- Oczywiście ,że jest. Trochę nachlany ale jest. - Na mojej twarzy pojawia się grymas. Wpuszczam ich do środka.
- Haymitch rusz dupę! - Krzyczę czekając na byłego mentora.
- Czego się tak drzesz. - Podchodzi trzymając się za uszy, a ja wskazuje na Peete i jego narzeczoną. Mężczyzna podchodzi do nich i pijanym wzrokiem obserwuje blondyna.
- Haymitch czy mó... - Przerywa wypowiedź zdezorientowany zachowaniem Haymitcha który tańczy "taniec połamaniec".
- Czy mógł.. - Po raz kolejny przerywa i nie wie co robić. Łapię Abernathy'ego za ramie i bije go z liścia w twarz. Momentalnie się uspokaja i łapie za polik na którym odznaczyła się moja ręką.
- Dziękuję - Blondyn patrzy na mnie a ja staram się uśmiechnąć ale wychodzi grymas.
- Mógłbyś mi pożyczyć siekierę? - Peeta podchodzi do pijanego Haymitcha który trzyma się za polik.
- Skarbie przynieś siekierę z tamtej szafki. - Wskazuje palcem.
- A ty nie możesz? - Warczę.
- Jakbyś nie zauważyła zostałem pobity.
- To może ja pójdę - Wtrąca się blondyn, po czym wyjmuje siekierę i wychodzi.
- Katniss...
- Peeta... - Po wyjściu gości, poszłam do kuchni sprawdzić jak idzie Effie w gotowaniu. Wchodzę do pomieszczenia a moim oczom ukazuje się Trinket cała u bazgrana sosem. Kuchnia wygląda jak chlew.
- Co tu się stało? - Podchodzę do kobiety.
- Gotuję - Wzrusza ramionami.
- Wygląda jakby Snow tędy przeszedł - Wkładam palec do zupy po czym do buzi chcąc spróbować jak smakuje. Po chwili wypluwam zupę i szybko sięgam po szklane.
- To smakuje okropnie - Wycieram język ścierką próbując pozbyć się smaku.
- Otóż mogłam przez przypadek wrzucić wątróbkę którą ugotowałam - Lekko się uśmiecha.
- Może lepiej ja coś upichcę - Odsuwam kobietę, a wszystko co ugotowała zestawiam z piekarnika. Po trzech godzinach mordu wreszcie ugotowałam 12 dań które podamy.
- A ty Effie zapisz się na kurs. - Klepie kobietę po ramieniu. Nie umiem odzwyczaić się od bycia wredną dla ludzi. Odkąd byłam z Alexem stałam się "niegrzeczną dziewczyną" dlatego nie umiem od tak przestać być wredna, chociaż bardzo się staram. Kończę już tylko pierogi podśpiewując przy tym.
- Katniss jak ty ślicznie śpiewasz - Do kuchni w paradowała pełna energii Annie. - Nigdy nie mówiłaś, że śpiewasz.
- Bo nie śpiewam. - Stwierdzam.
- A to co teraz było. Śpiewasz cudownie Katniss - Głaszcze mnie po ramieniu a ja zaczynam się rumienić.
- Musisz zaśpiewać kolędę podczas kolacji wigilijnej, ale sama! - Kładzie głowę na moim ramieniu.
- Sama!? Jak to sama? - Patrzę na rudowłosą.
- No wszyscy muszą usłyszeć twój cudny głos, moja młodsza głupiutka siostrzyczko - Całuje mnie w czoło i odchodzi.

Gdy wszystko jest już gotowe, postanawiam iść na spacer. Zakładam ciepły, czarny płaszcz, gruby, biały szalik oraz czarne kozaki. Ręce wciskam głęboko w kieszenie.
Mimo ,że idę tymi samymi drogami co parę lat temu, czuję się jakbym szła zupełnie obcymi ulicami. Śnieg delikatnie prószy, pozostawiając na ziemi maleńkie, białe kropeczki.
Będąc blisko ogrodzenia zauważam siekierę. Podchodzę bliżej - to siekiera Haymitcha. To niepodobne do Peety żeby wyrzucał czyjeś pożyczone rzeczy. Wzdycham i podnoszę siekierę. Do najlżejszych rzeczy nie należy ale nosiłam już cięższe. Powolnym krokiem ruszam do miasteczka. Ostatnio gdy byłam w dwunastym dystrykcie wszystko było w budowie. Teraz wszystko jest już odbudowane, kolorowe. Dwunastka w ogóle nie przypomina starej dwunastki.
Zauważam tłum zebrany na placu przed Pałacem Sprawiedliwości. Jakieś świąteczne przedstawienie robią? - myślę. Głośny, przerażający szloch kobiety rozwiewa wszystkie moje wątpliwości. Jak poparzona rzucam siekierę o ziemię i biegnę w tamtą miejsce. Przeciskam się przez tłumy, przepychając lub lekko popychając ludzi. Gdy udaje mi się przecisnąć, cała krew odchodzi mi z twarzy. Peeta jest przywiązany do grubego kołka i przez jakiegoś strażnika pokoju, biczowany. Nie zastanawiam się nad tym co robię - po prostu biegnę w stronę Mellarka i wysokiego mężczyzny. Zauważam Julie, klęczy na ziemi trzymając się za polik, głośno szlochając. Nie pomagam jej wstać ani nic - teraz najważniejszy jest Peeta. Mężczyzna podnosi bat by zadać następny cios. Widząc to - przyspieszam. W ostatniej chwili łapię go za rękę.
- Jeszcze raz go uderzysz a odetnę Ci tą rękę. - Warczę. Mężczyzna bierze zamach lewą ręką i uderza mnie nią w twarz.
- Chce Pani również zostać ukarana? Za przerwanie kary jest piętnaście batów. - Strażnik Pokoju bierze kolejny zamach i z całej siły uderza batem Peete w plecy. Słyszę przeraźliwy krzyk pomieszany z szlochem ryk Mellarka.
- Zostaw go! - Krzyczę w nadziei ,że mężczyzna mnie posłucha. Strażnik powoli odwraca się w moją stronę i patrzy na mnie nienawistnym wzrokiem. - No dalej uderz mnie. W końcu to takie ekscytujące bić ludzi. A może podnieca Cię sprawianie bólu ludziom. Jesteś pieprzonym masochistą! - Wrzeszczę. Podchodzi do mnie. Kątem oka zauważam ,że zaciska dłonie w pięść. - Uderz mnie skoro tak bardzo lubisz krzywdzić ludzi! - Wydzieram się. - Skoro tak bardzo potrzebujesz wyżywać się na innych, to zgłaszam się na ochotnika na odbycie kary za niego. - Dłonią wskazuję na Peete który patrzy na mnie nieobecnym wzrokiem. - W ogóle masz jakiś powód żeby go batożyć czy po prostu ci się nudzi? - Warczę.
- Wraz z tą Panią. - Głową wskazuje na Julie, - Poza ogrodzeniem ścinali drzewo.
- Nawet za rządów Snowa, nie było to karane. Coś czuję ,że się nie zrozumiemy... albo go puścisz teraz i nie poniesiesz większych konsekwencji albo wolisz poczekać aż przyjedzie Paylor i ona pomoże ci zrozumieć jaką głupią rzecz zrobiłeś. To którą opcję wybierasz? - Cedzę przez zaciśnięte zęby.
- Skąd mam wiedzieć ,że Pani zna Prezydent Paylor?
- Koleś, ty jesteś głupi czy ślepy? - Zdejmuję kaptur. - Mogę się założyć ,że Paylor mnie jeszcze pamięta. Zresztą Peete też zna. To dzwonić do Paylor? - Warczę.
- Tym razem mu daruję. Następnym razem nie będę taki łaskawy. - Rzuca mi pod nogi nóż i odchodzi. Nim zdążę podnieść ostrze, zauważam Julie klęczącą obok Peety, trzymając w dłoniach jego twarz. Słyszę jak płacze i błaga go o to by nie zamykał oczu.
- Katniss, pośpiesz się! - Odwraca się w moją stronę i patrzy błagalnym wzrokiem. Podbiegam do nich i przecinam sznur zawiązany na nadgarstkach chłopaka.
- Julie, załatw jakąś deskę czy coś w tym stylu. Musimy go przenieść do domu. - Mówię sprawdzając mu puls. Pamiętam jak do naszego domu zostawali przyniesieni mężczyźni po batożeniu. Moja mama zawsze robiła miejsce na stole i najpierw sprawdzała im puls.
Na szczęście puls jest wyczuwalny. Po chwili przybiega Julie z wielką deską w rękach. Kładzie ją na ziemi i pomaga przenieść mi na nią blondyna.
- Katniss, nie damy rady go przenieść. - Szlocha.
- Nie mamy innego wyjścia. - Wzdycham. Po paru niepowodzeniach, udaje nam się podnieść deskę na której leży blondyn. Po około dwudziestu minutach dochodzimy do domu. Z całej siły walę nogą w drzwi. Niemal od razu otwiera je Haymitch.
- Co mu się stało? - Z twarzy odpłynęła mu cała krew.
- Ty sobie żarty robisz? Nie widzisz jego przeoranych pleców? - Warczę. Mentor bez słowa otwiera drzwi na roścież i pomaga nam wnieść Mellarka do domu.
- Zróbcie miejsce na stole! - Krzyczę pamiętając ,że właśnie tak postąpiłaby moja mama.
- Po co? - Do przedpokoju wchodzi Annie. Przeraźliwy krzyk wydobywa się z jej gardła. Wraca do pokoju w którym była. Wnosimy tam Peete. Na stole nie leży już nic. Finnick i Haymitch przenoszą Mellarka na stół a ja mówię Julie żeby poszła po śnieg. Annie bez słowa podchodzi do jakiejś pułki i wyciąga z niej apteczkę. Znajduje w niej morfalinę, kilka bandaży oraz igłę i nitkę. Mówię żeby przytrzymali Peete, ponieważ chcę mu wstrzyknąć morfalinę. Ku mojemu zdziwieniu chłopak nawet się nie wzdryga. Do kuchni wbiega Julie trzymająca miskę z lodem.

Po zszyciu Peety, powiedziałam innym żeby opuścili ten pokój - Blondyn potrzebuje teraz dużo odpoczynku. W pomieszczeniu zostałam tylko ja, Julie oraz oczywiście Peeta. Ja ,ponieważ co jakiś czas będę musiała dokładać śniegu a Julie po prostu nie chciała zostawić ukochanego. Narzeczona Peety siedzi na stołku obok stołu mocno trzymając Mellarka za dłoń.
- Peeta, jak się czujesz? - Podchodzę do blondyna i dokładam mu śniegu.
- Katniss, on wyjdzie z tego? - Pyta cicho Julie.
- To Peeta, on zawsze spada na cztery łapy. - Ciepło się do niej uśmiecham.
- Może masz rację. Kocham Cię, Peeto, pamiętaj. - Odgarnia mu włosy z czoła. Wtedy słyszę cichy szept "Ja Ciebie, też, Katniss".

sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 7

*Oczami Katniss*
Budzę się wtulona w nagi tors Alexa. Ku mojemu zdziwieniu chłopak już nie śpi. Delikatnie głaszcze mnie po ramieniu i uważnie mi przygląda. Podnoszę głowę i obdarzam go szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry. - Szepczę.
- Dzień dobry, kiciu. - Całuje mnie w czubek głowy. Podnoszę się na łokciach i składam na jego ustach namiętny pocałunek. Jego ręce wędrują pod moją koszulę nocną i zatrzymują się tuż nad piersiami. Siadam na nim okrakiem i delikatnie całuję jego szyję.
- Katniss, co ty zrobi... - Do mojego pokoju wbiega Finnick. Widząc mnie i Alexa od razu przerywa i patrzy na nas jakby zobaczył ducha. Jak poparzona schodzę z Alexa i szczelnie zakrywam się kołdrą.
- Co znowu zrobiłam? - Warczę. Finnick patrzy na mnie nienawistnym wzrokiem.
- Myślałem ,że już wszystko wyjaśniłaś z Peetą ,że już jest dobrze. - Cedzi przez zaciśnięte zęby.
- No i jest, idioto. Możesz już wyjść?! - Krzyczę. Bez słowa wychodzi trzaskając drzwiami.
- O co mu chodzi? - Pytam z nadzieją ,że Alex zna odpowiedź.
- Skąd mam to wiedzieć, kicia? Zawsze uważałem ,że ten Odair to jakiś obłąkany jest. - Uważnie mi się przygląda.
* Oczami Finnicka *
A już miałem nadzieje, że wreszcie się pogodzą i w końcu nie będzie trzeba od stawiać tego głupiego cyrku. Zawiedziony wracam do pokoju gdzie czeka na mnie Annie
- I jak wyjaśniło się? - przejęta zbliża się do mnie
- Powiedziała, że wszystko jest dobrze i tyle - mówie zmarnowany
- Wyjaśni się to prędzej czy później - rudowłosa głaszcze mnie po policzku, a ja zaczynam ją czule całować po czym podniosze ją lekko do góry a jej nogi zaplatają się na moich biodrach. Kładę ukochaną na łóżku i zaczynam obdarowywać jej ciało pocałunkami. Annie zaczęła mnie rozbierać i po krótkim czasie jesteśmy nadzy
- Kocham cie Annie, nie wiem co bym zrobił, gdyby coś ci się stało - moje pocałunki schodzą na jej piersi a rudowłosa cicho jęczy. Po chwili zaczynam w nią wchodzić, a moja ukochana głośniej jęczeć. Mimo, iż szczytujemy ja nie przestaje w nią wchodzić i robię coraz szybsze pchnięcia.
* Oczami Katniss *
Leże na łóżku z Alexem który całuje mój brzuch, a ja zastanawiam się o co chodziło Finnickowi. Zdezorientowana sięgam po telefon
- O co chodzi - Alex przerywa pieszczoty
- Tylko coś sprawdzam - lekko się uśmiecham, a brunet wraca do pieszczot. Wchodzę w wiadomości, ku mojemu zdziwieniu smsy z Peetą zostały usunięte, dziwne nie orzypominam sobie, żebym je usuwała, no ale trudno.
Pisze do Peety
"Cześć Peeta coś się stało? Przestałeś pisać, a teraz mówisz Finnickowi, że coś nie tak?" po wysłaniu wiadomości podgłaszam dźwięk i odkładam telefon czekając niecierpliwie, aż Peeta odpisze.
Alex kładzie się na mnie i obsypuje pocałunkami moją szyję. Wplatam ręce w jego gęste, brązowe włosy i cicho jęczę.
- Katniss... tak bardzo Cię kocham. - Cichy szept ukochanego przyjemnie drażni moje ucho.
- Ja Ciebie też kocham, Alexie. - Czule go całuję.
- Siema Katniss, Witaj Alex. - Do pokoju wchodzi uradowana Johanna. Patrzy na nas z szerokim uśmiechem. - Ale żeby tak w środku dnia? - Siada na łóżku.
- Co chcesz? - Wzdycham.
- A tak mi się nudziło to pomyślałam ,że wpadnę. Alex, niezła klata. - Szeroko się uśmiecha.
- Johanna. - Warczę.
- No co? I tak każdy wie ,że za jakiś czas zostawisz go w pizdu i wrócisz do Mellarka. - Wzrusza ramionami.
- A kto tak uważa!? - sycze
- No Finnick, Annie, Haymitch, Effie no wiesz wszyscy. A gdy ty pożucisz tego pana to ja chętnie się nim zaopiekuje - Johanna głaszcze bruneta po mięśniach
- To sie grubo mylicie - zaczynam całować Alexa, po chwili słysze dźwięk smsa i jak popażona odrywam się od chłopaka i sięgam po telefon
"Nie chciałaś żebym pisał więc nie pisze" (Nieznany - Katniss)
- Nawet sms jest ważniejszy od niego - brunetka głaszcze go po policzku, a ja nawet nie reaguje, zbyt przejmuje się sms-em niż Johanna
"Kim jesteś i skąd masz mój numer?" (Katniss - Nieznajomy)
"To ja Peeta. Nie rozumiem cie, najpierw mnie blokujesz i zabraniasz odpisywać a teraz piszesz. Muszę pisać z telefonu Julie, żebym mógł odpisać" (Peeta - Katniss)
- Katniss...Katniss! - słyszę czyjś głos dlatego podnosze głowę do góry
- Katniss do cholery znowu telefon ważniejszy?! - w głosie Alexa słychać zazdrość
- Alex proszę cie - patrzę na niego po czym zabiera się za p
odpisywanie Peecie
"Ja ci niczego nie kazałam!" (Katniss - Peeta)
"To mnie do cholery odblokuj, albo wiesz co nie musisz" (Katniss - Peeta)
"Peeta nie zachowuj się jak dziecko" (Katniss - Peeta)
"Ja jestem dzieckiem!? Mogłaś zaoszczędzić mi tego, że Julie nie chce ze mną mieszkać bo jestem nieudacznikiem" (Peeta - Katniss)
"Ja tego nie pisałam zrozum proszę" (Katniss - Peeta), w tym momencie uświadomiłam sobie jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo za nim tęsknie. Blondyn nie odpisał mi więc postanowiłam mu wyznać moje uczucia, gdy miałam zabrać się za pisanie postanowiłam, że nie chce aby o tym wiedział
"Peeta co się z tobą stało?" (Katniss - Peeta)
"Co się ze mną stało?! Co z tobą się stało... na początku piszesz ze mną i jest okey a potem wyskakujesz z jakimiś tekstami które mają mnie urazić, a na końcu się nie przyznajesz" (Peeta - Katniss)
"Tęs... To nie ja" (Katniss - Peeta), ze łzami w oczach odkładam telefon i pod nosze głowę a moim oczom ukazuje się Alex całkujący Johanne która siedzi na nim okrakiem, a on trzyma ręce na jej pośladku i piersi
- Kurwa Alex - krzycze, a oni momentalnie się od siebie odsuwają
- Co to miało znaczyć do cholery!? Johanna ty pieprzona szmato jak mogła - wydzieram się ile sił
- Wolałaś telefon - dziewczyna wzrusza ramionami
- Nie nie powód, żeby całować mojego chłopaka! - warcze
- Kicia nie gniewaj się - Alex kładzie rękę na moim ramieniu
- Zdradziłeś mnie ty jebany skurwieku a ja mam się nie gniewać!?! - patrzę na chłopaka ironicznie
- Kocie opanuj się - brunet spoważniał
- Ja mam się opanować no kurwa mać ludzie trzymajcie mnie bo go uduszę - wydzieram się
- To ja chce się z tobą przespać a ty się kurwa całujesz i macasz z tą zdzirą kurwa niewyżytą - wskazujące na Johanne
- Katniss przestano klnąć uspokuj się - Brunetka mówi przerażonym głose -
- Ja mam się uspokoić!? Nie ma mowy i nieprzestane klnąć weszłam w fazę i nie zamierzam wychodzić więc wypierdalaj stąd bo cie karetka zaraz wyprowadzi - dre się a ona wciąż siedzi okrakiem na Alexie. Emocje wzięły górę i rzuciłam się na Johanne, zaczęłam ją drapać, bić, kopać i wygrywać włosy
- Przestań - Alex zdejmuje mnie z dziewczyny która nie ma połowy włosów, podbite oko, siniaki i zadrapania na całym ciele i złamany łokieć i kolano oraz obojczyk
- Albo stąd pójdziesz albo będzie gorzej - dziewczyna wychodzi z domu a ja po pobiciu jej czuje się lepiej
- A ty na co na zaproszenie czekasz!?
- Myślałem, ż...
- To źle myślałeś wynoś się ale to już - wydzieram sie. Po wyjściu Alexa rzucam się na łóżko i biorę telefon do ręki
- Katniss czemu się tak darłaś? - do pokoju wchodzi poczochrana Annie
- Czy wy chociaż raz mogli byście się przestać cały czas pieprzyć! - warcze
- Opanuj się kobieto - siada obok mnie
- Przepraszam, przed chwilą Alex obmacywał i całował Johanne a ona nic z tym nie zrobiła - moje oczy się szklą
- Może pocieszy cie fakt, że pojutrze są święta na które jedziemy do Haymitcha. Jutro jedziemy do dwunastki. - Annie lekko się uśmiecha i delikatnie głaszcze mnie po plecach.
- Obojętnie. - Wzruszam ramionami.
- Pomóc Ci się pakować? - Pyta z troską. Kiwam głową i mocno się do niej przytulam.
- Przepraszam ,że byłam taka wredna. Byłam głupia. Starałaś się mnie tylko ochronić od smutków a ja tak się tobie odwdzięczyłam. Jesteś dla mnie jak starsza siostra... przepraszam Annie. - Chlipię.
- A ty dla mnie jesteś jak młodsza siostra. Głupiutka ale jednak siostra. - Mocno mnie przytula.
Postanawiam znowu zacząć się ubierać "jak stara Katniss". Podchodzę do szafy i wyrzucam z niej większość czarnych, obcisłych, krótkich bluzek i spódnic. Annie obiecała mi ,że pożyczy mi parę swetrów i spodni.
Pakowanie zajmuje mi godzinę. Zmęczona padam na łóżko i chwytam za telefon. Moim oczom ukazuje się 16 nieodebranych połączeń i 5 SMS-ów od Alexa. Nie czytam ich.
"Odczep się ode mnie, idioto! Nie chcę Cię znać! Trzymaj się ode mnie z daleka i nawet nie próbuj do mnie pisać lub dzwonić! Dla mnie nie istniejesz!"
Rzucam telefon o ścianę i z płaczem walę pięścią o ramę łóżka. Postanawiam iść do Annie. Teraz potrzebuję wsparcia...
Wstaję, ocieram łzy i wychodzę z pokoju. Cicho pukam i gdy słyszę "Proszę", otwieram drzwi. Moim oczom ukazuje się Annie pakująca ubrania do walizki i Finnick leżący na łóżku.
- Chciałam was jeszcze raz przeprosić. - Zaczynam nieśmiało. - W sumie... Ciebie Finnick po raz pierwszy. Byłam bardzo głupia... teraz to zrozumiałam. Chciałam być kimś lepszym... silniejszym. A prawda jest taka ,że nawet na widok mojego tatuażu trzęsę się ze strachu. - Ostatnie zdanie wypowiadam niemal szeptem.
- Katniss, każdy popełnia błędy. Pamiętaj ,że jesteśmy twoimi przyjaciółmi i bez względu na wszystko, z naszą aprobatą czy dezaprobatą będziemy Cię wspierać. - Finnick ciepło się do mnie uśmiecha.
- Właśnie, Katniss. Pamiętaj, siostry. - Annie podchodzi do mnie i mocno ściska. Resztę dnia spędzam w towarzystwie Odair'ów. Dzięki nim przez jakiś czas udało mi się zapomnieć o smutkach dzisiejszego dnia.

wtorek, 3 listopada 2015

Rozdział 6

*Tydzień Później*
Siedzę w parku czekając na Alexa z którym się umówiłam. Minął tydzień od wyjazdu Peety, od naszego pocałunku którego tak bardzo chce zapomnieć, ale nie potrafię. Nie umiem przestać myśleć o słowach chłopaka które chodzą mi po głowie ale też moja odpowiedź nie daje mi spokoju
"Kochasz mnie, prawda czy fałsz? odpowiadam: Fałsz" - nie mogę o nich zapomnieć. Moje rozmyślanie przerywają mi czyjeś wargi całujące moją szyje
- Cześć kicia - Alex siada obok mnie
- Cześć tygrysku - kładę głowę na jego ramie
- Tak sobie pomyślałem, - przerywa wypowiedź a ja zaczynam się bać
- Jutro jest nasza miesięcznica, może na uczczenie tego pójdziemy do mnie na noc - oczy chłopaka się błyszczą a ja mam mieszane uczucia. Patrzę na Alexa nie pewnym wzrokiem
- Nie chcesz? - mówi zdezorientowany
- Nie jestem pewna - spuszczam wzrok
- Nie kochasz mnie na tyle, żeby pójść ze mną do łóżka?! - syczy
- Alex... Kocham cię - siadam na jego kolana okrakiem
- Nie rozumiem - patrzy na mnie jakbym umiała latać
- Pójdziemy jutro do mnie na miesięcznice? - mówi niepewnie, a ja namiętnie go całuje
- To znaczy tak? - patrzy mi w oczy a ja powtarzam pocałunek
- Tak czy nie - patrzy na mnie z uśmiechem
- Nie licz na to - puszcza mi oczko i on zaczyna mnie całować. Nasz pocałunek jest brutalny ale bardzo przyjemny.
- A teraz chodź - zdejmuje mnie z kolan, zamyka mi oczy i gdzieś prowadzi. Po 5 minutach drogi, mój ukochany zdejmuje ręce z moich oczu. Ukazuje mi się rzeka ognisko koc i jedzenie
- Piknik nad rzeką koło lasu? - Patrzę na Alexa, to do niego nie podobne takie pikniki i romantyzmy
- Mimo, że jestem ostry i zadziorny ale też romantyczny - klepie mnie w pośladek
- Ale i brutalny - lekko się uśmiecham
- Moją brutalną stronę poznasz jutro - łapie mnie za pośladki i prowadzi w stronę piknika-
Leże na kocu wtulona w tors Alexa i obserwuje zachodzące słońce
- Nie mogę się doczekać aż ujrzę cię jutro nagą w moim łóżku - dłoń Alexa ląduje na moim brzuchu masując go i delikatnie zjeżdża nią na dół, zatrzymuje jego rękę
- Musisz wytrzymać do jutra - całuje go w policzek
- Nie muszę - kładzie się na mnie i zaczyna całować. Po chwili ląduje na ziemi
- Musisz - podnoszę się i siadam na kocu biorąc do ręki kanapkę
- Nie wstajesz?
- Wygodnie mi
- Ale wiesz, że leżysz na kłodach z robakami
- To są moi kumple
- Jak chcesz - wzruszam ramionami i biorę gryza kanapki. - Skąd wiedziałeś ,że będę chciała tu przyjść? - Pytam.
- Ponieważ ty, kiciu zawsze mi ulegasz. - Dumnie się uśmiecha. Wyjmuję z kanapki sałatę i udając ,że chcę go pocałować, wcieram mu ją w twarz. - Tak chcesz się bawić?! Dobrze. - Ze śmiechem przytula mnie i wyciera swoją twarz o moją bluzkę.
- No i jak ja teraz wyglądam? - Wybucham śmiechem.
- Najpiękniej na świecie. - Całuje mnie w czubek nosa. Zarzucam ręce na jego szyję i przyciągam go do siebie. Jego ręka wędruje pod moją koszulkę. Chwyta mnie za pierś i delikatnie ściska a z moich ust wydobywa się jęk. Jedną ręką zjeżdżam na jego spodnie i delikatnie zahaczam o nie palcami. Alex lekko mnie popycha przez co leżę na kocu. Chłopak kładzie się na mnie. Jego pocałunki schodzą na moją szyję. Jedną rękę kładę na jego karku i delikatnie go głaszczę a drugą trzymam na jego policzku. Lekko odsuwam się od niego.
- Poczekajmy do jutra. - Szepczę patrząc w jego oczy.
- Katniss, co to za różnica czy to będzie dziś czy jutro? - Zrezygnowany schodzi ze mnie i siada obok ze wzrokiem wbitym w jezioro.
- Proszę, poczekajmy. - Przytulam go od tyłu i całuję w szyję.
- No dobrze... - Wzdycha.
Do domu wracam około 23.00. Zdejmuję z nóg koturny i biegnę na górę. Kładę się na łóżku i biorę w rękę telefon by móc zacząć pisać z Alexem. Moim oczom ukazują się trzy nieodczytane wiadomości od... Peety.
"Witaj, Katniss. Co u Ciebie?"
"Jeżeli nie odpisujesz mi ze względu na pocałunek... to przepraszam Cię za niego. Nie wiem czemu to zrobiłem, przepraszam."
"Przepraszam ,że do Ciebie napisałem. Nie wiem co sobie myślałem."
Postanawiam mu odpisać. Przez dobre pół godziny wpatruję się w ekran telefonu nie wiedząc co napisać. Raz po raz piszę jakieś słowa po czym je kasuję. W końcu udaje mi się coś napisać.
"Witaj, Peeto. U mnie wszystko w normie a u Ciebie? Wybacz ,że wcześniej nie odpisałam. Po prostu byłam z Alexem na pikniku przy jeziorze i nie miałam zasięgu. Jeżeli chodzi o ten pocałunek to nie jestem za niego zła, już prawie o nim zapomniałam."
Układam się wygodnie na łóżku i piszę SMS-a do Alexa.
"Cześć, tygrysie. Jak tam po pikniku?" (Katniss - Alex)
"U mnie wszystko jest niemal idealnie. Planujemy z Jul ślub, przy dobrych wiatrach na ślubnym kobiercu stanę już na wiosnę" (Peeta - Katniss)
"Cześć, kiciu. Bardzo dobrze, teraz rozmyślam tylko o tym jak bardzo za tobą tęsknię i jak bardzo nie mogę się doczekać jutra." (Alex - Katniss)
"Też bardzo za tobą tęsknię. Ale na szczęście jutro się spotkamy i calutką noc będę tylko twoja." (Katniss - Alex)
"Cieszę się twoim szczęściem. Mam nadzieję ,że będziesz szczęśliwy z Julie." (Katniss - Peeta)
"A ty z Alexem." (Peeta - Katniss)
"Uwielbiam Cię, kiciu. Jutro zabiorę Ciebie na romantyczną kolacje. Będziemy jeść w blasku świec i księżyca. I będzie coś co na pewno Cię ucieszy a mianowicie wino!" (Alex - Katniss)
Odczytując SMS-a od Alexa wybuchnęłam głośnym śmiechem. Jeżeli tam będzie wino - mogę umrzeć szczęśliwa.
"Skoro będzie wino to ja już biegnę!!" (Katniss - Alex)
"Oto martwić się nie musisz, na pewno będę z nim szczęśliwa. Zmieniając temat, co u Haymitcha?"
(Katniss - Peeta)
"Wciąż pije. Mówił coś ,że planuje zorganizować u siebie w domu Święta Bożego Narodzenia w grudniu dla przyjaciół. Mam nadzieję ,że przyjedziesz." (Peeta - Katniss)
"Przyjedź do mnie jutro około 17.30." (Alex - Katniss)
"Przyjadę i będę się z tobą kochać do białego rana." (Katniss - Peeta)
Od pięciu minut czekam na SMS-a od Alexa. Zirytowana tym ,że nie odpisał na mojego SMS-a wchodzę w wiadomości od niego by jeszcze mu coś napisać. Ku mojemu zdziwieniu nie ma tam mojej wiadomości. Wchodzę w wiadomości od Peety zobaczyć czy on coś napisał. Zagadka zaginionej wiadomości rozwiązana, wysłałam ją do Mellarka! Matko... co on sobie pomyślał!
Zanim zdążę cokolwiek do niego napisać, dostaję od niego SMS-a.
"Wybacz ale nie skorzystam z tej... propozycji. Nie byłoby to w porządku wobec Julie." (Peeta - Katniss)
"Przepraszam, ta wiadomość miała być dla Alexa. Nigdy nie napisałabym nic takiego do Ciebie." (Katniss - Peeta)
"Fajne wiadomości piszecie do siebie. Nic się nie stało, uznajmy ,że nie dostałem tego SMS-a. Do widzenia, Katniss" (Peeta - Katniss)
"Do widzenia, Peeto." (Katniss - Peeta)
"Oczywiście ,że przyjadę. Jak na razie idę spać, padam z nóg. Dobranoc, tygrysie." (Katniss - Alex)
"Dobranoc, kotku." (Alex - Katniss)
Odkładam telefon na szafkę nocną i idę do łazienki. Biorę szybki prysznic i kładę się spać.
Budzi mnie słońce które przebija się przez moją szybę i otula moją twarz. Wstaje z łóżka jak poparzona- dziś jest ten dzień!- Dzień w którym spędzę noc z moim ukochanym. Spoglądam na zegarek który stoi na komodzie, wskazówki wskazują 7:30. Podnoszę się z łóżka i zakładam krótką obcisłą czarną miniówkę w której prawie widać mi tyłek i czarną bluzkę która kończy się tam gdzie mój biustonosz, a cały mój brzuch jest widoczny. Moje całe uszy są w czarnych kolczykach, na szyje zakładam czarną ciężką biżuterie tak samo na ręce. Związuje włosy w roztrzepanego koka, żeby odsłonić mój piękny tatuaż i biorę telefon z szafki. Schodzę na dół i zakładam czarne glany oraz skórzaną czarną kurtę. Wychodzę z domu i idę do parku pisząc przy tym SMS-a.
"Czekam w parku" po wysłaniu wiadomości chowam telefon do kieszeni, po chwili dostaje wiadomość, natychmiast biorę telefon. To nie jest SMS od Alexa, ale od Peety
"Witaj dziewczyno która igra z ogniem."  (Peeta - Katniss), zatrzymuje się i odpisuje blondynowi
"Cześć chłopcze z chlebem" (Katniss - Peeta) idę zapatrzona w telefon walnęłam w drzewo
"Czekam na ciebie w parku" (Alex - Katniss)
"Już idę" (Katniss - Alex)
"Wyspałaś się?" (Peeta - Katniss), zatrzymuje się,
- Katniss! - słyszę czyjeś wołanie, podnoszę głowę i zauważam Alexa siedzącego na ławce. Podbiegam do niego i siadam na jego kolanach
- Sexownie wyglądasz - chłopak całuje mnie w policzek.
- Ty też. - Łapię go za pośladek.
- Poczekaj, zaraz przyjdę. Zostawiłem na ławce prezent dla Ciebie. - Przelotnie całuje mnie w usta i odbiega. Postanawiam odpisać Peecie.
"Nie wysypiam się tak mniej więcej od czterech lat. A ty?" (Katniss - Peeta)
- Proszę. - Alex podaje mi jakąś małą plastikową torbę.
- Nie musiałeś. - Namiętnie go całuję.
- Masz rację, ale lubię jak się uśmiechasz. - Obejmuje mnie jedną ręką. Już mam otworzyć prezent gdy dostaję SMS-a.
- Poczekaj... - Podaję chłopakowi torbę i wyciągam telefon.
"U mnie ze spaniem jest lepiej od roku. Dzisiaj spałem wyśmienicie. Julie zabiera mnie dziś do swojej rodziny. Wiesz... chce abym poznał teściów przed ślubem" (Peeta - Katniss)
"Miejmy nadzieję ,że nie stawiają wysokiej poprzeczki co do męża córki" (Katniss - Peeta) Piszę to nie zastanawiając się czy go w tym momencie obrażam.
- Już. - Ciepło uśmiecham się do Alexa. Podchodzę do niego i zaczynam rozpakowywać prezent. Moim oczom ukazuje się dość kusa koszula nocna. Jest ona bardzo krótka w czerwonym kolorze z dużym dekoltem.
- To na naszą noc. - Figlarnie się uśmiecha.
- Też mam dla Ciebie prezent, ale niestety go nie wzięłam i czeka na Ciebie w moim domu. - Namiętnie go całuję. Pocałunek przerywa nam dźwięk SMS-a. Odskakuję od Alexa i odczytuję wiadomość.
"Miejmy taką nadzieję. A co u Johanny, Finnicka i Annie?" (Peeta - Katniss)
"Wszystko dobrze. Annie i Finnick są na mnie trochę źli ale szczerze mówiąc mam to gdzieś. U Johanny też wszystko dobrze, znalazła sobie jakiegoś chłopaka z którym spędza całe dnie. Co u Julie? Chciałabym ją przeprosić za swoje zachowanie." (Katniss - Peeta) Niewierze ,że udało mi się napisać ostatnie zdanie bez zniszczenia telefonu.
- Katniss, to musi być szalenie ważne skoro mnie ignorujesz w dzień który mieliśmy spędzić razem. - Słyszę za sobą zirytowany głos Alexa.
- Tygrysie, to jest naprawdę bardzo ważne. - Podchodzę do niego i go obejmuje. Ciekawe co teraz robi Peeta. Spędza czas ze swoją narzeczoną? A może jest na spacerze z Haymitchem?
- Z kim tak piszesz? - Pyta Alex. Tęsknię za umięśnionymi, gotowymi mnie ochronić ramionami Peety. Zawsze próbował chronić mnie przed całym złem tego świata. Teraz... chroni inną kobietę która rzeczywiście odwzajemnia jego uczucia.
- Z siostrą. - Odpowiadam zamyślona.
- Z Prim? - Warczy. Chciałabym wrócić do czasów gdy Peeta był przy mnie ale jeszcze nie znał Julie. Tak bardzo tęsknię za smakiem jego ust, za jego dobrą duszą... za nim całym.
- Tak. - Odpowiadam nie wiedząc jakie pytanie zadał.
- Katniss, przecież twoja siostra nie żyje! Z kim tak piszesz ,że nie jesteś w stanie mi normalnie odpowiedzieć! - Odsuwa mnie od siebie.
- Piszę z Haymitchem. - Odpowiadam spokojnie.
- Przecież on nie ma telefonu. Katniss, czemu nie chcesz mi powiedzieć prawdy? - Patrzy na mnie smutnym wzrokiem.
- Bo to nie twoja sprawa! Jejku, chyba jeszcze mam prawo pisać z kim mi się zachce! - Krzyczę.
- Skoro tak... to dzisiaj nie możemy się spotkać. - Warczy.
- No i bardzo dobrze! Spędzę czas z Johanną!
- Super. - Wsadza ręce głęboko w swoje kieszenie i ze spuszczoną głową odchodzi.
"U Julie wszystko dobrze. Przeziębiła się ostatnio ale już jest zdrowa. Jestem pewien ,że Ci wybaczy... tobie nie da się nie wybaczyć." (Peeta - Katniss)
"To było miłe." (Katniss - Peeta)
Pisząc z Mellarkiem, trzymając w ręce prezent od Alexa wracam do domu. Gdy jestem już w mieszkaniu, zdejmuję buty, zrzucam z siebie kurtkę i biegnę na górę.
Kładę się na łóżku i piszę SMS-a do Alexa.
"Cześć Tygrysie, co porabiasz?" (Katniss - Alex)
Odpowiedź dostaję niemal natychmiastowo.
"Naprawdę Cię to obchodzi?" (Alex - Katniss)
"Oczywiście. Wszystko z tobą dobrze?" (Katniss - Alex)
"Nie mam ochoty teraz z tobą pisać. Swoją drogą pewnie nie masz teraz czasu bo musisz pisać z tamtą... tajemniczą osobą." (Alex - Katniss)
Jestem zszokowana, co mu odwaliło?  Drzwi do mojego pokoju się otwierają a do środka wchodzi Finnick.
- Cześć. - Mówi cicho.
- Cześć. - Odpowiadam zdziwiona. Nie rozmawialiśmy od jakiś dwóch tygodni.
- Co tam?
- A co ma być? Alex'sowi coś odbiło i fochy strzela, Johanna znalazła se jakiegoś faceta i nie ma dla mnie czasu. No normalnie życie na całego. - Fukam.
- Dobra... przejdę do rzeczy. Co zrobiłaś Peecie? - Lekko się uśmiecha.
- Miałam mu coś zrobić? - Pytam zdezorientowana.
- Jak dziś z nim gadałem przez telefon to normalnie cały w skowronkach był. Jak go spytałem co mu się stało to dostałem odpowiedź: Katniss. Zapytam jeszcze raz, co mu zrobiłaś?
- Od wczoraj piszę z nim SMS-y. - Wzruszam ramionami.
- On chyba znowu się tobą zauroczył. - Na jego twarzy pojawia się grymas.
- To nie moja sprawa. Poza tym on ma narzeczoną.
- To ,że ją ma nie znaczy ,że ją kocha. - Siada obok mnie na łóżku.
- To po jaką cholerę by się jej oświadczał!? - Warczę.
- Może chciał o tobie szybko zapomnieć? - Po przyjacielsku obejmuje mnie ramieniem. - Teraz posłuchaj wujka Finnicka. Jak zakochałem się w Annie, chciałem jak najszybciej o niej zapomnieć. Nie chciałem żeby związała się z gościem który był... sama wiesz kim w Kapitolu. Miałem dużo dziewczyn będąc zakochanym w Annie. Z każdą laską spałem tylko wiesz w czym jest problem? Zawsze jak kochałem się z jakąś dziewczyną, wyobrażałem sobie ,że to Annie. Z każdą dziewczyną z którą się całowałem, wyobrażałem ,że całuję się właśnie z Annie. Dam Ci radę. Nie przekreślaj Peety na zawsze. Poczekaj z rok, może dwa. Jak będąc z Alexem nie będziesz myślała o Peecie tylko o nim... to wiedz ,że to jest miłość. Powiedz mi... czy jak spędzałaś czas z Alexem myślałaś o Peecie? - Pyta ciepłym głosem.
- Tak, Finnick, dziś tak było. Gdy przytulałam Alexa, myślałam o tym jak bardzo tęsknię za ramionami Peety. Ta rozmowa nie ujrzy światła dziennego, rozumiemy się? - Patrzę na niego spode łba. - A już przede wszystkim Peeta ma się o tym nie dowiedzieć.
- Nie martw się. Jesteś dla mnie jak młodsza, troche głupiutka siostra. Nie zrobiłbym Ci tego. - Czochra moje włosy.
- Zostaw mnie! - Chichoczę. Po chwili kończy mnie czochrać a ja włosy mam dosłownie wszędzie. - Teraz będziesz mnie czesał! - Udaję złą.
- To cześć! - Czym prędzej wybiega z mojego pokoju.
Podchodzę do toaletki i rozczesuję włosy. Poprawiam makijaż i wracam do łóżka.
*Oczami Alexa*
Postanowiłem przeprosić Katniss, za moje zachowanie. Niepotrzebnie się tak wkurzyłem. Może faktycznie pisała z kimś ważnym a ja jak głupi się na nią obraziłem.
Idę do domu Katniss i jej współlokatorów. Przechodzę alejkami które są pokryte warstwami kolorowych liści. Łyse drzewa wyglądają bardzo efektownie przy tym zachodzie słońca. Przyspieszam kroki ,ponieważ nie chcę iść do ukochanej po ciemku.
Wskakuję na ganek domu szatynki i delikatnie pukam do drzwi. Nikt nie otwiera. Postanawiam wejść bez pukania. Zdejmuję buty i idę do pokoju ukochanej. Pukam cicho ale nikt nie odpowiada. Delikatnie otwieram drzwi i zauważam ,że w łazience w jej pokoju pali się światło. Postanawiam poczekać na nią u niej w pokoju. Siadam na łóżku obok jej telefonu. Nagle słyszę cichy brzdęk oznaczający nowego SMS-a. Na początku postanawiam go zostawić w spokoju. Jednak pokusa jest zbyt duża i już po chwili z odczytuję wiadomość.
"Właśnie wróciłem od rodziców Julie. Jul postanowiła zostać u nich na noc więc jestem skazany na noc w samotności. Co porabiasz?"
Patrzę od kogo jest ta wiadomość. Dostaję szału gdy widzę od kogo jest ten SMS. Postanawiam odpisać.
"Współczuję tej biednej dziewczynie która musi nocować u rodziców by się od Ciebie uwolnić."
"Przecież ona dobrowolnie u mnie mieszka. Wszystko dobrze, Katniss?"
"Odczep się ode mnie. Nie chcę Cię znać. Nie pisz do mnie więcej, nie dzwoń ani nie próbuj nawiązać ze mną jakiegokolwiek kontaktu, rozumiesz?"
"Napisałem coś nie tak?"
"Napisałeś wszystko nie tak! Nie chcę Cię znać."
"Katniss, przecież nie napisałem nic niestosownego."
"Odczep się ode mnie."
Blokuję połączenia od tego numeru. Teraz przynajmniej Katniss będzie miała od niego spokój.
Odkładam telefon w to miejsce gdzie wcześniej leżał i idę do łazienki w której jest szatynka.
Cicho otwieram drzwi i wchodzę do środka. Katniss leży w wannie z zamkniętymi oczami, słuchając głośno muzyki która zagłusza moje ruchy. Szybko pozbywam się mojej odzieży i wchodzę do wanny. Podskakuje przestraszona.
- Cześć. - Lekko się uśmiecham.
- Cześć. - Odpowiada zmieszana zakrywając swoje nagie piersi.
- Chciałem Cię przeprosić za to jak Cię potraktowałem. Po prostu mam gorszy dzień.
- Nic się nie stało. - Szeroko się uśmiecha. Nachylam się nad nią i namiętnie ją całuje. Dziewczyna zarzuca ręce na moją szyję i mocno przyciąga do siebie. - Chcesz ze mną dokończyć kąpiel? - Szepcze w moje usta.
- Z tobą zawsze. - Odkręcam się tak ,że plecami opieram się o jej nagie piersi. Ukochana kładzie ręce na mojej klatce piersiowej i lekko masuje. Jedną rękę kładę na jej udzie i delikatnie jeżdżę nią w górę i w dół. Katniss cmoka mnie w tył głowy. Ręka szarookiej zjeżdża na mój brzuch i delikatnie po nim jeździ.
- Ile miałeś dziewczyn przede mną? - Jej cichy szept przerywa ciszę między nami.
- Takich na poważnie? - Mruczę.
- Tak.
- Jedną. - Lekko się uśmiecham.
- Kto to był?
- Ty. - Zdejmuję jej rękę z mojego brzucha i przykładam do ust. Delikatnie muskam ustami jej delikatną dłoń.
- Będąc ze mną myślałeś o jakiejś innej dziewczynie? - Zaskakuje mnie jej pytanie.
- Nie. Jak jestem z tobą, nic innego się nie liczy. - Uśmiecham się.
- Ile już jesteśmy razem? - Jej szept przyjemnie drażni moje ucho.
- Dokładnie miesiąc i osiem godzin. - Cicho się śmieję.
- Skąd wiesz ,że osiem godzin? - Pyta zdziwiona.
- Odliczam dni, godziny, minuty i sekundy od czasu kiedy uczyniłaś mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie.
- Jesteś taki słodki. - Całuje mnie w skroń.
*Oczami Katniss*
Po dwóch godzinach pieszczot w wannie, cali pomarszczeni przez wodę postanawiamy położyć się w łóżku. Ustaliliśmy ,że Alex zostanie dziś na noc u mnie. Zakładam koszulę od niego i kładę się na łóżku. Zastanawiam się czemu Peeta jeszcze nic nie napisał. Miał mi napisać jak było u rodziców Jane. Po paru minutach z łazienki wychodzi Alex. Kładzie się na mnie i czule całuje. Jego pocałunki schodzą na moją szyję i piersi. Nie mogę zrobić z nim tego, cały czas myśląc o Peecie. To byłoby nie w porządku wobec Alexa. Delikatnie się od niego odsuwam.
- Kochanie, jestem zmęczona. Proszę... zróbmy to jutro. - Delikatnie cmokam go w szyję. Niechętnie schodzi ze mnie i kładzie się obok. Wtulam się w jego klatkę piersiową i wsłuchuję się w jego miarowe bicie serca. Pamiętam jak leżałam tak z Peetą przed Ćwierćwieczem Poskromienia w Kapitolu. Myśląc o Peecie - zasypiam.

niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 5 "Kochasz mnie, prawda czy fałsz?"

Dzisiaj przyjeżdża Mellark i jego narzeczona. Jeżeli Peeta ma dziś cały dzień spędzić z tą lafiryndą u nas w domu to ja zaproszę Alexa. Ubiorę się w najbardziej wyzywające ciuchy jakie mam, niech zobaczy co stracił. Chwytam za telefon i piszę do Alexa.
" Cześć, wpadłbyś do mnie za jakąś godzinę?"
Odpowiedź dostaję niemal natychmiastowo.
" Oczywiście, już się nie mogę doczekać jak się zobaczymy!"
Z szerokim uśmiechem odkładam telefon na łóżko i podchodzę do szafy. Wyjmuję z niej krótką, czarną spódnicę i czarny gorset. Gorset wiążę najściślej jak się da. Na ręce zakładam ciężką biżuterię. Spinam włosy by mój tatuaż był lepiej widoczny. Na nogi zakładam wysokie czarne szpilki.
Nagle w domu rozchodzi się dźwięk dzwonka do drzwi. Podekscytowana zbiegam na dół otworzyć gościowi. Przed drzwiami obciągam spódnicę na dół i otwieram. Moim oczom ukazuje się Peeta i jego narzeczona. Patrzą na mnie jakby zobaczyli ducha.
- Cześć, Katniss. - Peeta szeroko się do mnie uśmiecha.
- Elo. - Niechętnie wpuszczam ich do środka.
- Katniss, masz piękne paznokcie! - Mówi zachwycona Julie.
- Nie wysilaj się, nie musisz być dla mnie miła. I tak przyjaciółkami nie zostaniemy. - Warczę.
- Przepraszam... chciałam być tylko miła. - Odpowiada zmieszana.
- Postawię sprawę jasno. Nie lubię Cię i nigdy nie polubię. Wkurza mnie twoja radość życia i nie rozumiem skąd w tobie tyle radości. - Chaotycznie macham rękami.
- Czemu jesteś do mnie uprzedzona? Przecież nie masz do tego powodu.
- Nie mam powodu, tak? Zresztą... jesteś głupia, nie zrozumiesz tego. - Macham ręką.
- Katniss, czemu taka jesteś? - Pyta Peeta.
- Najwyraźniej mam powody. - Warczę. Ktoś głośno puka do drzwi. Zdenerwowana podchodzę do nich i je otwieram. Moim oczom ukazuje się Alex. Z uśmiechem całuję go w usta i zapraszam do środka. Chłopak widząc Peete i Julie patrzy na mnie zdezorientowany. Podchodzi do nich i wyciąga w ich kierunku dłoń.
- Cześć, jestem Alex - Chłopak Katniss. - Lekko się uśmiecha wypowiadając ostatnie słowa.
- Peeta a to Julie. - Blondyn ściska jego rękę.
- Zaraz... Mellark, tak? - Patrzy na niego nienawistnym wzrokiem.
- Tak.
- I ty w ogóle masz czelność pokazywać się w tym domu?! - Syczy.
- Jestem przyjacie....
- Gówno, nie przyjaciel. Jakim prawem przyjeżdżasz do Katniss i to jeszcze z nią?! - Głową wskazuje na Julie.
- Nie przyjechałem do Katniss. - Mówi pewnie.
- Nie obchodzi mnie do kogo tu przyjechałeś. - Chwyta go za koszulkę i przyciska do ściany. - Nawet nie próbuj się zbliżyć do Katniss. Niech chociaż jeszcze jedną łzę przez Ciebie uroni a nie będziesz miał drugiej nogi, jasne? - Warczy.
- Zostaw go! - Julie próbuje odciągnąć Alexa od Peety. - Katniss, zrób coś! - Patrzy na mnie zeszklonymi oczami.
- Nie widzę takiej potrzeby. - Opieram się o ścianę i zakładam ręce na piersiach.
- Przecież on go udusi! - Piszczy.
- Bez mojej wyraźnej prośby nic nie zrobi. - Lekko się uśmiecham.
- Katniss, odciągnij go od Peety! - Błaga. Wzdycham.
- Alex, zostaw go. - Przewracam oczami.
- Nie waż się jej tknąć, zrozumiano? - Brunet puszcza Peete i podchodzi do mnie.
- Katniss, jak mogłaś się z nim związać? - Dyszy blondyn.
- No popatrz, jednak mogłam. Przynajmniej wiem ,że on mnie dla nikogo nie zostawi. - Cedzę przez zaciśnięte zęby. Z góry zbiega Johanna. Patrzy na dyszącego Peete jak na idiotę.
- Cześć, Alex! - Podchodzi do niego i lekko ściska.
- Cześć.
- A temu co? Jakaś babka go pobiła? - Wybucha śmiechem.
- Ten mężczyzna go napadł! - Wrzeszczy przerażona Julie.
- Nie panikuj, laska. Poza tym Peeta ma jaja, chyba jeszcze potrafi się obronić. Chociaż Mellarka to źdźbło trawy by pokonało. - Chichra się do rozpuku.
- Jak ci nie wstyd - Wrzeszczy Julie.
- Wstyd mi?! Z jakiego drzewa ty się urwałaś? - Johanna głośno się śmieje.
- Peeta! Julie! Jak miło mi was widzieć - Naszą sprzeczkę przerywa Annie która zbiega ze schodów i ściska blondyna oraz jego stukniętą narzeczoną.
- Cześć Annie - Peeta szeroko się uśmiecha.
- Co tu robi ten...mężczyzna? - Zdezorientowana patrzy na mojego ukochanego.
- To mój chłopak - Z uśmiechem na twarzy podchodzę do Alexa i namiętne go całuje. Chłopak podnosi mnie do góry. Automatycznie zaplatam nogi na biodrach bruneta.
- Może nie w przejściu - Peeta mówi stanowczo ale w jego głosie można usłyszeć zazdrość.
- Zazdrosny - Puszczam mu oczko, a moje wargi smyrają szyje Alexa. Blondyn zaciska pięści i zaczyna ciężej oddychać.
- Peeta nie warto - Julie łapie go za rękę i szepcze do ucha.
- Warto - Syczy wyrywając rękę z objęć blondynki.
- Peeta - Oczy dziewczyny robią się szklane, a nasze oczy zwrócone są na nich.
- Czy ty właśnie ze mną zerwałeś,dla niej!? Dla tej ździry! - Julie jak napadnięta wymachuje rękoma.
- Julie.. nie - Głos Peety robi się czuły.
- Co nie?! - Mówi zdezorientowana.
- Nie zrywam z tobą i nie mam zamiaru - Blondyn łapie ją za ręce i mocno przytula.
- Zaraz rzygne - Wysuwam język i udaje, że wymiotuje.
- Czyli jak ty się ślinisz z tym fagasem to jest dobrze, ale jak ja zbliżam się do Julie to rzygasz? - głos Peety stanowczo się podnosi, odgarniam włosy z ramienia i odchodzę ciągnąc Alexa za sobą. - Przepraszam ,że okazuję uczucia swojej narzeczonej! - Krzyczy za nami. Puszczam bruneta i podchodzę do Mellarka.
- Jaki ty właściwie masz problem? - Warczę.
- Katniss, odkąd tu jestem robisz wszystko żeby nas wkurzyć! - Krzyczy.
- Traktuję was tak jak na to zasłużyliście. - Wzruszam ramionami.
- Kobieto, ogarnij się! Jak na razie robisz wszystko żeby nas do siebie zrazić. - Łapie mnie za ramiona i lekko mną potrząsa. Alex podchodzi do Peety i z całej siły uderza go w twarz.
- Chyba się zapomniałeś! - Brunet staje przede mną.
- Jesteś nienormalny! - Skrzeczy narzeczona Peety.
- Jeszcze raz coś na niego powiesz a skończysz jak twój kochaś. - Wbijam paznokcie w jej szyję.
- Odczep się, idiotko!
- Katniss, Alex zostawcie ich. Nie warto brudzić sobie rąk takimi ścierwami. - Johanna szeroko się uśmiecha. Łapię bruneta za rękę i podchodzę do Johanny.
- Katniss, zachowujesz się jak... - Przerywa.
- Jak kto, Mellark?! - Warczę.
- Jak nie ty. Co się z tobą stało? Co się stało z dziewczyną która nigdy nie chciała ranić innych? - Pyta wycierając rękawem krew która płynie mu z nosa.
- Zmieniło się moje postrzeganie ludzi. Kiedyś widziałam tylko słabych ludzi którzy potrzebowali mojej pomocy. Przez połowę swojego życia zajmowałam się siostrą i matką. Codziennie do późnej nocy siedziałam w lesie i polowałam żeby je wyżywić. Tylko wiesz w czym problem? Od matki nie miałam w zamian nic. Nie miałam nawet miłości. Często głodowałam tylko dlatego żeby moja matka mogła coś zjeść. Szczerze mówiąc, trzymała mnie w domu tylko dla darmowego jedzenia. Potem jak wróciliśmy z igrzysk, mama bardzo się cieszyła. Tylko wiesz czemu się cieszyła? Dlatego ,że przywiozłam jej pieniądze i dałam lepsze warunki do mieszkania. Dopiero po rebelii zrozumiałam ,że nie potrzebnie jej pomagałam. Zostawiła mnie samą! Za wszystko co dla niej robiłam odwdzięczyła się swoją wyprowadzką do czwórki! Z Gale'm też tak było! Pomagałam jego rodzinie po powrocie z 74-tych igrzysk. Polowałam, dawałam im pieniądze. Po tym wszystkim on też mnie zostawił. Wyjechał do czwórki i ani razu nie napisał! A nie, przepraszam, napisał. Napisał wtedy kiedy najmniej tego potrzebowałam! - Łzy nieubłaganie spływają po moich policzkach. - Kiedy ktoś cierpiał, pomagałam mu. Jak ja cierpiałam, to też sobie pomagałam.
- Katniss... nie wiedziałem ,że tak to wyglądało z twojej strony. - Mówi cicho blondyn.
- A niby skąd miałeś to wiedzieć? Zamiast się mnie zapytać czemu płaczę, ty przeżywałeś swój romans z nią. - Głową wskazuję na Julie. Może to trochę egoistyczne co powiedziałam... ale ja wtedy najbardziej go potrzebowałam.
- Dlaczego mnie tak nienawidzisz? - Narzeczona Peety uważnie mi się przygląda.
- To proste... dlatego ,że jesteś z Peetą. - Wycieram łzy i wychodzę na dwór. Słyszę za sobą kroki. Nie odwracam się dlatego ,że doskonale wiem ,że idzie za mną Alex. Chcę pobyć sama. Nagle czuję ,że ktoś łapie mnie za dłoń i ciągnie w tył. Przewracam się ale ktoś mnie łapie.
- Katniss, czy ty mnie kochasz? - Błękitne oczy blondyna patrzą w moje.
- Peeta... za długo Cię nie było. Podczas rebelii możliwe ,że Cię kochałam, tylko po tym jak mnie zostawiłeś, znienawidziłam Cię. Poza tym nie mogę stwierdzić tego po tak długim czasie, co więcej... my się prawie nie znamy. Wiem tylko ,że nazywasz się Peeta Mellark, wygrałeś 74-te głodowe igrzyska, jesteś synem piekarza i kiedyś rzuciłeś mi chle... - Nie dane jest mi dokończyć ,ponieważ blondyn przerywa mi pocałunkiem. Odwzajemniam go aczkolwiek nie czuję się z tym dobrze.
- Dziewczyno Igrająca z Ogniem, kochasz mnie, prawda czy fałsz?
Odpowiadam:
- Fałsz.