*Oczami Katniss*
Siedzę na fotelu w poduszkowcu i usiłuję zasnąć. Słuchanie jak Annie i Finnick mieszają ślinę nie należy do moich ulubionych zajęć. Kładę nogi na podłokietniku, biorę w rękę telefon, zakładam słuchawki i włączam muzykę. Czuję ,że moje oczy robią się coraz cięższe. Po paru minutach nie mam siły już z nimi walczyć - zasypiam.
Budzi mnie mocne szarpnięcie za ramię. Zdezorientowana otwieram oczy i widzę szeroko uśmiechniętą Annie.
- Już jesteśmy! - Piszczy podekscytowana. Mozolnie wstaję z fotela. Biorę swoje walizki i wolnym krokiem wychodzę z poduszkowca.
Nim zdążę się rozejrzeć, jestem przez kogoś przygnieciona. Moje oczy przez smród alkoholu zaczynają łzawić. Ten alkohol należy do...
- Haymitch, możesz ze mnie zejść? - Kaszlę.
- Przepraszam, skarbie. Tak dawno Cię nie widziałem. - Bełkocze. - Chyba coś ci się do szyi przykleiło. - Latającym palcem we wszystkie strony stara się pokazać na moją szyję.
- To mój tatuaż. - Mówię zmieszana.
- Ty i tatuaż? - Wybucha głośnym śmiechem. Odgarnia mi włosy i dokładnie przygląda się mojej pamiątce po Alex'ie. - Chyba jeszcze nie do końca wytrzeźwiałem. Annie, złotko czy to jest róża? - Kątem oka spogląda na moją przyjaciółkę.
- Tak. Haymitch, nie chcę Cię pospieszać ale tak trochę jest zimno a te bagaże nie należą do najlżejszych. - Na twarzy rudowłosej pojawia się grymas.
- Ależ naturalnie. Sam posprzątałem, musicie to docenić! - Dumnie się uśmiecha.
Słuchając różnych historii Haymitcha, ruszamy do domu. Przez całą drogę rozglądam się wokół z nadzieją ,że może zobaczę gdzieś Peete.
Siedzę na fotelu pijąc gorącą czekoladę. Annie i Finnick ubierają choinkę ale ja stanowczo odmówiłam pomocy. Czymś czego nienawidzę od dawna jest ubieranie drzewek na święta. Jak byłam mała zawsze ubierałam choinkę z tatą oraz siostrą. Mama zajmowała się gotowaniem potraw oraz robieniem dekoracji z liści oraz ususzonej żurawiny. Po śmierci taty, mama czasem coś przyrządziła ale częściej to ja musiałam stać przy garach. Prim zajmowała się ubieraniem choinki oraz robieniem dekoracji. Od tamtego czasu przestałam lubić święta.
- Czas rozruszać tą imprezę. - Jakby spod ziemi, koło mnie pojawia się Haymitch z radiem. Włącza urządzenie trzymane w ręce a w całym salonie słychać piękne kolędy.
Gdy chcę otworzyć buzię i zacząć śpiewać, słyszę pukanie do drzwi. Wszyscy są tak zajęci ,że nie słyszą pukania, więc to ja jestem skazana na ruszenie tyłka i otworzenie gościowi Haymitcha.
Mozolnym krokiem wstaję i idę do przed pokoju. Niespiesznie otwieram drzwi a moim oczom ukazuje się Peeta oraz Julie.
- Katniss? - Pyta zdziwiony chłopak. Dopiero teraz czuję złość skierowaną w stronę blondyna. Skoro on sobie wmówił ,że napisałam mu te okropne rzeczy to trudno. Nie zamierzam być dla niego miła.
- Mellark? - Warczę.
- Witaj, Katniss! - Julie ciepło się do mnie uśmiecha. Widać wybaczyła mi moje... zachowanie. Mój wzrok ląduje na ich splecionych dłoniach. - Jest pan Haymitch? Chcieliśmy od niego pożyczyć siekierę. Wiesz, chcemy iść do lasu po jakieś ładne drzewko a nie mamy czym go ściąć. - Gdy kończy swój monolog, szybko podnoszę na nią wzrok.
- Oczywiście ,że jest. Trochę nachlany ale jest. - Na mojej twarzy pojawia się grymas. Wpuszczam ich do środka.
- Haymitch rusz dupę! - Krzyczę czekając na byłego mentora.
- Czego się tak drzesz. - Podchodzi trzymając się za uszy, a ja wskazuje na Peete i jego narzeczoną. Mężczyzna podchodzi do nich i pijanym wzrokiem obserwuje blondyna.
- Haymitch czy mó... - Przerywa wypowiedź zdezorientowany zachowaniem Haymitcha który tańczy "taniec połamaniec".
- Czy mógł.. - Po raz kolejny przerywa i nie wie co robić. Łapię Abernathy'ego za ramie i bije go z liścia w twarz. Momentalnie się uspokaja i łapie za polik na którym odznaczyła się moja ręką.
- Dziękuję - Blondyn patrzy na mnie a ja staram się uśmiechnąć ale wychodzi grymas.
- Mógłbyś mi pożyczyć siekierę? - Peeta podchodzi do pijanego Haymitcha który trzyma się za polik.
- Skarbie przynieś siekierę z tamtej szafki. - Wskazuje palcem.
- A ty nie możesz? - Warczę.
- Jakbyś nie zauważyła zostałem pobity.
- To może ja pójdę - Wtrąca się blondyn, po czym wyjmuje siekierę i wychodzi.
- Katniss...
- Peeta... - Po wyjściu gości, poszłam do kuchni sprawdzić jak idzie Effie w gotowaniu. Wchodzę do pomieszczenia a moim oczom ukazuje się Trinket cała u bazgrana sosem. Kuchnia wygląda jak chlew.
- Co tu się stało? - Podchodzę do kobiety.
- Gotuję - Wzrusza ramionami.
- Wygląda jakby Snow tędy przeszedł - Wkładam palec do zupy po czym do buzi chcąc spróbować jak smakuje. Po chwili wypluwam zupę i szybko sięgam po szklane.
- To smakuje okropnie - Wycieram język ścierką próbując pozbyć się smaku.
- Otóż mogłam przez przypadek wrzucić wątróbkę którą ugotowałam - Lekko się uśmiecha.
- Może lepiej ja coś upichcę - Odsuwam kobietę, a wszystko co ugotowała zestawiam z piekarnika. Po trzech godzinach mordu wreszcie ugotowałam 12 dań które podamy.
- A ty Effie zapisz się na kurs. - Klepie kobietę po ramieniu. Nie umiem odzwyczaić się od bycia wredną dla ludzi. Odkąd byłam z Alexem stałam się "niegrzeczną dziewczyną" dlatego nie umiem od tak przestać być wredna, chociaż bardzo się staram. Kończę już tylko pierogi podśpiewując przy tym.
- Katniss jak ty ślicznie śpiewasz - Do kuchni w paradowała pełna energii Annie. - Nigdy nie mówiłaś, że śpiewasz.
- Bo nie śpiewam. - Stwierdzam.
- A to co teraz było. Śpiewasz cudownie Katniss - Głaszcze mnie po ramieniu a ja zaczynam się rumienić.
- Musisz zaśpiewać kolędę podczas kolacji wigilijnej, ale sama! - Kładzie głowę na moim ramieniu.
- Sama!? Jak to sama? - Patrzę na rudowłosą.
- No wszyscy muszą usłyszeć twój cudny głos, moja młodsza głupiutka siostrzyczko - Całuje mnie w czoło i odchodzi.
Gdy wszystko jest już gotowe, postanawiam iść na spacer. Zakładam ciepły, czarny płaszcz, gruby, biały szalik oraz czarne kozaki. Ręce wciskam głęboko w kieszenie.
Mimo ,że idę tymi samymi drogami co parę lat temu, czuję się jakbym szła zupełnie obcymi ulicami. Śnieg delikatnie prószy, pozostawiając na ziemi maleńkie, białe kropeczki.
Będąc blisko ogrodzenia zauważam siekierę. Podchodzę bliżej - to siekiera Haymitcha. To niepodobne do Peety żeby wyrzucał czyjeś pożyczone rzeczy. Wzdycham i podnoszę siekierę. Do najlżejszych rzeczy nie należy ale nosiłam już cięższe. Powolnym krokiem ruszam do miasteczka. Ostatnio gdy byłam w dwunastym dystrykcie wszystko było w budowie. Teraz wszystko jest już odbudowane, kolorowe. Dwunastka w ogóle nie przypomina starej dwunastki.
Zauważam tłum zebrany na placu przed Pałacem Sprawiedliwości. Jakieś świąteczne przedstawienie robią? - myślę. Głośny, przerażający szloch kobiety rozwiewa wszystkie moje wątpliwości. Jak poparzona rzucam siekierę o ziemię i biegnę w tamtą miejsce. Przeciskam się przez tłumy, przepychając lub lekko popychając ludzi. Gdy udaje mi się przecisnąć, cała krew odchodzi mi z twarzy. Peeta jest przywiązany do grubego kołka i przez jakiegoś strażnika pokoju, biczowany. Nie zastanawiam się nad tym co robię - po prostu biegnę w stronę Mellarka i wysokiego mężczyzny. Zauważam Julie, klęczy na ziemi trzymając się za polik, głośno szlochając. Nie pomagam jej wstać ani nic - teraz najważniejszy jest Peeta. Mężczyzna podnosi bat by zadać następny cios. Widząc to - przyspieszam. W ostatniej chwili łapię go za rękę.
- Jeszcze raz go uderzysz a odetnę Ci tą rękę. - Warczę. Mężczyzna bierze zamach lewą ręką i uderza mnie nią w twarz.
- Chce Pani również zostać ukarana? Za przerwanie kary jest piętnaście batów. - Strażnik Pokoju bierze kolejny zamach i z całej siły uderza batem Peete w plecy. Słyszę przeraźliwy krzyk pomieszany z szlochem ryk Mellarka.
- Zostaw go! - Krzyczę w nadziei ,że mężczyzna mnie posłucha. Strażnik powoli odwraca się w moją stronę i patrzy na mnie nienawistnym wzrokiem. - No dalej uderz mnie. W końcu to takie ekscytujące bić ludzi. A może podnieca Cię sprawianie bólu ludziom. Jesteś pieprzonym masochistą! - Wrzeszczę. Podchodzi do mnie. Kątem oka zauważam ,że zaciska dłonie w pięść. - Uderz mnie skoro tak bardzo lubisz krzywdzić ludzi! - Wydzieram się. - Skoro tak bardzo potrzebujesz wyżywać się na innych, to zgłaszam się na ochotnika na odbycie kary za niego. - Dłonią wskazuję na Peete który patrzy na mnie nieobecnym wzrokiem. - W ogóle masz jakiś powód żeby go batożyć czy po prostu ci się nudzi? - Warczę.
- Wraz z tą Panią. - Głową wskazuje na Julie, - Poza ogrodzeniem ścinali drzewo.
- Nawet za rządów Snowa, nie było to karane. Coś czuję ,że się nie zrozumiemy... albo go puścisz teraz i nie poniesiesz większych konsekwencji albo wolisz poczekać aż przyjedzie Paylor i ona pomoże ci zrozumieć jaką głupią rzecz zrobiłeś. To którą opcję wybierasz? - Cedzę przez zaciśnięte zęby.
- Skąd mam wiedzieć ,że Pani zna Prezydent Paylor?
- Koleś, ty jesteś głupi czy ślepy? - Zdejmuję kaptur. - Mogę się założyć ,że Paylor mnie jeszcze pamięta. Zresztą Peete też zna. To dzwonić do Paylor? - Warczę.
- Tym razem mu daruję. Następnym razem nie będę taki łaskawy. - Rzuca mi pod nogi nóż i odchodzi. Nim zdążę podnieść ostrze, zauważam Julie klęczącą obok Peety, trzymając w dłoniach jego twarz. Słyszę jak płacze i błaga go o to by nie zamykał oczu.
- Katniss, pośpiesz się! - Odwraca się w moją stronę i patrzy błagalnym wzrokiem. Podbiegam do nich i przecinam sznur zawiązany na nadgarstkach chłopaka.
- Julie, załatw jakąś deskę czy coś w tym stylu. Musimy go przenieść do domu. - Mówię sprawdzając mu puls. Pamiętam jak do naszego domu zostawali przyniesieni mężczyźni po batożeniu. Moja mama zawsze robiła miejsce na stole i najpierw sprawdzała im puls.
Na szczęście puls jest wyczuwalny. Po chwili przybiega Julie z wielką deską w rękach. Kładzie ją na ziemi i pomaga przenieść mi na nią blondyna.
- Katniss, nie damy rady go przenieść. - Szlocha.
- Nie mamy innego wyjścia. - Wzdycham. Po paru niepowodzeniach, udaje nam się podnieść deskę na której leży blondyn. Po około dwudziestu minutach dochodzimy do domu. Z całej siły walę nogą w drzwi. Niemal od razu otwiera je Haymitch.
- Co mu się stało? - Z twarzy odpłynęła mu cała krew.
- Ty sobie żarty robisz? Nie widzisz jego przeoranych pleców? - Warczę. Mentor bez słowa otwiera drzwi na roścież i pomaga nam wnieść Mellarka do domu.
- Zróbcie miejsce na stole! - Krzyczę pamiętając ,że właśnie tak postąpiłaby moja mama.
- Po co? - Do przedpokoju wchodzi Annie. Przeraźliwy krzyk wydobywa się z jej gardła. Wraca do pokoju w którym była. Wnosimy tam Peete. Na stole nie leży już nic. Finnick i Haymitch przenoszą Mellarka na stół a ja mówię Julie żeby poszła po śnieg. Annie bez słowa podchodzi do jakiejś pułki i wyciąga z niej apteczkę. Znajduje w niej morfalinę, kilka bandaży oraz igłę i nitkę. Mówię żeby przytrzymali Peete, ponieważ chcę mu wstrzyknąć morfalinę. Ku mojemu zdziwieniu chłopak nawet się nie wzdryga. Do kuchni wbiega Julie trzymająca miskę z lodem.
Po zszyciu Peety, powiedziałam innym żeby opuścili ten pokój - Blondyn potrzebuje teraz dużo odpoczynku. W pomieszczeniu zostałam tylko ja, Julie oraz oczywiście Peeta. Ja ,ponieważ co jakiś czas będę musiała dokładać śniegu a Julie po prostu nie chciała zostawić ukochanego. Narzeczona Peety siedzi na stołku obok stołu mocno trzymając Mellarka za dłoń.
- Peeta, jak się czujesz? - Podchodzę do blondyna i dokładam mu śniegu.
- Katniss, on wyjdzie z tego? - Pyta cicho Julie.
- To Peeta, on zawsze spada na cztery łapy. - Ciepło się do niej uśmiecham.
- Może masz rację. Kocham Cię, Peeto, pamiętaj. - Odgarnia mu włosy z czoła. Wtedy słyszę cichy szept "Ja Ciebie, też, Katniss".
Ojejku :) On jednak kocha Katniss!!!!!!!!!!!!!! <3 Ciekawe co będzie dalej ;) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńOMG wkońcu on kocha tylko Katniss nikogo więcej ❤ czekam na następny 💖💜
OdpowiedzUsuńOMG wkońcu on kocha tylko Katniss nikogo więcej ❤ czekam na następny 💖💜
OdpowiedzUsuńO matko o matko o matko!!!! Co tu się dzieje :o rozdział świetny czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńJaaa no normalnie szok
OdpowiedzUsuń<3 jednak kocha Katniss.Wzruszyłam się ,czekam na kolejny rozdział.Pozdrawiam i zapraszam również do siebie na bloga.
W takim momencie? Na serio? Musisz? Prosze żeby jutro był już roadział. Ja nie przeżyję! I ta końcówka? Mega!!!
OdpowiedzUsuńTAK!!!!!! Wkońcu jej najlepszy rozdział ❤❤
OdpowiedzUsuńO MATKO KOCHANA!! JAKIE ZAKOŃCZENIE!!! AAA... No po prostu... zwala z nóg, autentycznie zwala z nóg... mnie zwaliło z nóg... tak w ogóle dzięki... siniaki będę mieć... haha XD
OdpowiedzUsuńAle... to było takie słodkie... ale współczuję Julie... powiedzieć narzeczonemu, że się go kocha, a on powie: "Ja ciebie też, Katniss"... to musi być smutne... ale fajnie, że to powiedział... Kotna raczej też go kocha, bo wątpię, że broniła go aż tak... to słodkie... strasznie słodkie... a ja również lubię wszystko co jest słodkie :)
No i oczywiście za każdym razem jak czytam "Finnick" to na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech, a chyba tego dziś najbardziej potrzebowałam, więc... dziękuję :)
Życzę Wam niesamowicie duuuuuuuużo weny, jak zwykle czekam na kolejny świetny rozdział i również zapraszam do czytania mojego bloga (chcę jeszcze bardzo podziękować za komentarz :D):
link jest w zakładce spam, więc chyba nie będę tu podawać :)
Pozdrawiam
(bardzo nieogarnięta, posiniaczona, zakochana w Finnicku, miłośniczka pisania niemiłosiernie długich komentarzy) love dream
Wiele osób już pytało, ale ja też zapytam... bo... why not?
UsuńBardzo nieogarnięta, siniaki, których się nabawiłam, przewracając po przeczytani tego rozdziału, już zżółkły XD, zakochana w Finnicku, miłośniczka pisania niemiłosiernie długi komentarzy - love dream - pyta się kiedy będzie kolejny fantastyczny rozdział, bo musi wiedzieć co dalej będzie się działo :)
Super <33
OdpowiedzUsuńO rany, rany,rany genialny taki piękny, wzruszający, genialny i jeszcze raz genialny. SUPPER jednak Peeta kocha Katniss( w sumie to głupie bo on zawsze ja kocha) ale po prostu super i jeszcze ta końcówka piękne po prostu!!!!! Czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny <33 Czekamm
OdpowiedzUsuńCudo!!! Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Świetny blog ♡ szybko dodajcie ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj rozdział?
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kolejny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny?
OdpowiedzUsuń❤ Świetny!
OdpowiedzUsuńWkurza mnie ta Julie! Tak nie poradna... i... no ona jest taka... No nie lubię jej!
Rozdział bardzo, bardzo, bardzo słodki! Po prostu, aż się miło na sercu robi! ❤❤❤
Aawww! Peeta kocha Katniss! ❤
Wgl nie rozumiem jak on mógł się zakochać w takiej mimozie jak Julie!!!
Katniss kocha Peetę!
Kocham was! ❤
Życzę dużo, dużo, dużo, dużo, dużo... weny!
Pozdrawiam!
Hope
Ja nie rozumiem jak on mógł zdradzić Katniss 😕
Usuń44 year-old Assistant Media Planner Taddeusz Pullin, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like Planet Terror and Netball. Took a trip to Historic Centre of Sighisoara and drives a Grand Prix. bezkonkurencyjny post
OdpowiedzUsuń