Z nie pewnością idę z Alexem który zakrywa mi oczy. Po paru minutach zdejmuje dłonie z moich oczu a mi ukazuje się ...
- Co my robimy przed studiem tatuażu? - pytam ciut przerażona
- Tu pracuje mój brat, a ty będziesz pierwszą osobą która zobaczy mój kolejny tatuaż - ciepło się uśmiecha
- Kolejny? - robię duże oczy i dokładnie mu się przyglądam szukając na jego ciele jakiegoś tatuażu
- Szukasz czegoś - uśmiech na jego twarzy nie znika
- Tatuażu - lekko się uśmiechem i wzruszam ramionami. Brunet podnosi koszulkę a moim oczom ukazuje się umięśniony brzuch i mocno zarysowane mięśnie oraz jego piersi, a na samej górze czyli nad piersiami znajduje się tatuaż w kształcie płonącej czaszki.
- Kiedy go zrobiłeś? - Pytam.
- Ten tatuaż? Dobre półtorej roku temu.
- Czekaj... masz jeszcze inny tatuaż? - Pytam zszokowana.
- Tak, na plecach. - Odwraca się. Podwija bluzkę i moim oczom ukazuje się wilk z otworzonym pyskiem. Palcem delikatnie przejeżdżam po konturach tatuażu.
- Nie boli Cię to? - Pytam.
- Nie.
- Drogie jest takie coś?
- Dla zwyczajnych osób trochę tak ale dla Ciebie to nie będzie nic. - Szeroko się uśmiecha.
- W sumie... żyje się tylko raz. Mogę też sobie zrobić tatuaż?
- Decyzja zależy od Ciebie. - Alex zakłada koszulkę, łapie mnie za rękę i prowadzi do salonu. Panuje tutaj dosyć mroczna kolorystyka. Dominuje tu kolor czarny oraz granatowy. Jest tu mnóstwo maszyn oraz rysunków. Podchodzimy do biurka przy którym siedzi mężczyzna z długimi włosami i brodą oraz tatuażami zdobiącymi całe jego ręce.
- Witaj Alexie. Widzę ,że jakąś piękną niewiastę tu przyprowadziłeś. - Mężczyzna przygląda mi się z uśmiechem. - Zaraz... przecież to Katniss Everdeen. Chłopie takie lachony wyrywasz? - Szeroko się uśmiecha do mojego towarzysza.
- Przyszłam zrobić sobie tatuaż i dla twojego dobra lepiej żebyś mnie nie wkurzał. - Warczę.
- Dobra dobra, to kto pierwszy? - zerka na Alexa potem na mnie, po chwili podnoszę rękę do góry i razem z bratem Alexa kieruje się w stronę pracowni, a za nami idzie brązowooki Alex.
- To jaki tatuaż życzy sobie taka ostra babka jak ty - rusza wymianie brwiami i szeroko się uśmiecha
- Ostra to będzie siekiera którą ci ustne ten twój na szprycowany łeb - warcze, a brat Alexa robi przerażoną minę
- David dobrze ci radze nie drażnij jej - brunet stuka blondyna w ramie a on lekko się uśmiecha
- To jaki tatuaż życzy sobie panna Everdeen?
- A więc Davidzie, poproszę - przerywam wypowiedź i rozglądam się, patrząc na rysunki próbując jakiś wybrać
- Chce ten - palcem wskazuje na różę w mocnej czerwieni i liściach w kolorze mocnej zieleni
- No no... - David kiwa głową
- A gdzie go chcesz?
- Na szyi z prawej strony
- No to zaczynamy - bierze sprzęt i zaczyna wytatuować kwiat na mojej szyi. Po około godzinie tatuowania, David skończył, a mój tatuaż wygląda cudownie taki "Rrrr" za razem ciekawie,
- To teraz ja - Alex siada na krześle
- Zrób mi ten na ramieniu - pokazuje Davidowi rysunek z jakimiś mocno czarnymi dziwnymi wywijasami, a blondyn zabiera się do pracy
- No i koniec, folie możecie zdjąć po tygodniu - tłumaczy przy czym chowa sprzęt
- Dzięki - odpowiadam i razem z Alexem wychodzimy.
- Muszę już iść zdzwonimy się - puszczam mu oczko i odchodzę. Po dwóch godzinach jestem w moim pokoju i wywalam ciuchy z szaty, postanowiłam, że koniec z potulną Katniss Everdeen, za to początek nowej, groźnej i zbuntowanej czyli jak ja to nazywam takiej "Rrrr" z pazurem. Wywaliłam z mojej szafy wszystkie kolorowe ubrania, zostały tylko czarne i obcisłe, rozpuściłam włosy i zrobiłam mocny makijaż, czyli pomalowałam mocno rzęsy, zrobiłam grubą kreskę eyelinerem i czarną kreskę pod okiem, a usta pomalowałam na mocny czerwień. Moje długie paznokcie pomalowałam na czarno i postanowiłam, że zrobię sobie czerwone ombre i przekuje całe prawe ucho i lewe.
- Hej, Katniss czy mogłabyś... - Do mojego pokoju wchodzi Annie.
- Tak? - Warczę.
- Chciałam pożyczyć tą granatową garsonkę... Czekaj, co ty masz na szyi. - Rudowłosa podchodzi do mnie i stara się zerwać folię.
- Nie dotykaj tego, idiotko! - Cedzę przez zaciśnięte zęby. - To jest folia na mój tatuaż. A tak w ogóle to po co ci ta garsonka?
- Jutro przyjeżdżają goście i chciałabym jakoś wyglądać... czemu wszystkie twoje rzeczy leżą na ziemi?
- To gówno którego szukasz jest gdzieś tam. - Wskazuję na wielką górkę moich ubrań. - Kto jutro przyjeżdża?
- Ach, lepiej nie będę Ci mówić. Zresztą i tak pewnie wyjdziesz gdzieś na cały dzień. - Podchodzi do kolorowych ubrań i zaczyna w nich grzebać. Podchodzę do niej i mocno łapię ją za przedramię.
- Kto jutro przyjeżdża? - Mocniej ściskam jej rękę.
- Matko kobieto, puść mnie. Jutro przyjeżdża Haymitch, Beetee, Effie, Peeta oraz Julie. - Dwa ostatnie słowa dodaje ciszej.
- Po jaką cholere przyjeżdża tu Mellark i ta lafirynda! - Wrzeszczę. Do pokoju jak poparzony wpada Finnick.
- Matko Katniss nie drzyj się tak... co ty masz na twarzy? - Patrzy na mnie jak na idiotkę.
- A co Cię to obchodzi, narcyzie? - Warczę.
- Puść ją. - Wyszarpuje ramie Annie.
- Po jaką cholerę ściągacie tu Mellarka!
- Katniss, ja rozumiem ,że ty nie chcesz go widzieć z Julie ale to jest nasz przyjaciel. Zresztą i tak pewnie gdzieś wyjdziesz. - Odair wzrusza ramionami. Do pokoju jak gdyby nigdy nic wchodzi Johanna.
- Łooł Katniss, zajebisty makijaż! - Dziewczyna wystawia kciuki w moją stronę. - Matko, tatuaż sobie zrobiłaś?! - Patrzy na mnie wilkiem.
- Nawet jeśli tak to co? - Warczę.
- Jak mogłaś mnie nie zabrać! - Lekko uderza mnie w ramie. Delikatnie uśmiecham się do niej.
- Jutro przyjeżdża Mellark i ta suka. - Cedzę przez zaciśnięte zęby.
- Mellark? Po co on tu przyjeżdża?
- Bo państwo Odair. - Wskazuję na nich ręką. - Postanowili zaprosić swoich przyjaciół. Tak w ogóle to ile tu będą? - Patrzę pytająco na Annie.
- Dwa dni. - Odpowiada cicho.
- No i zajebiście! Katniss, zabiorę Cię na paznokcie i zrobimy sobie takie czarne szpony! - Johanna aż tryska radością.
- Chciałabym jeszcze iść do fryzjera, zrobić coś z tymi okropnymi włosami. - Lekko się krzywię.
- Mam pomysł! Tu się trochę podetnie, to się przefarbuje a tu się wygoli. - Mason dotyka moich włosów.
- Powariowałyście. Katniss, a co z Peetą? Będziesz się starała go jakoś odzyskać? - Annie patrzy na mnie z nadzieją.
- Hmm, zastanówmy się. "Katniss, powinnaś o nim zapomnieć, on ma narzeczoną" kojarzysz te słowa? - Ironicznie się uśmiecham.
- Wiesz... czasami gadam głupoty.
- Czasami?! Pieprzysz głupoty cały czas! W końcu posłuchałam się twoich zasranych rad, znalazłam sobie nowego chłopaka a ty mi mówisz ,że mam walczyć o tego pojebańca?! - Wrzeszczę jak opętana.
- Katn..
- Wiesz co Johanna, idziemy teraz, nie mam ochoty dalej słuchać tego durnego pieprzenia Annie - podnoszę się i ciągnie czerwono włosa do wyjścia
- Może sobie jeszcze całe uszy przekłujesz!? - rudowłosa wrzeszczy z góry
- Taki miałam plan - sycze i razem z Johanna wychodzimy
- Mówiła serio z tym przekłuciem całych uszu? - podekscytowania z niecierpliwością czeka na moją odpowiedź
- Serio, a poza tym przefarbuje włosy na czerwono - uśmiecham się do dziewczyny
- Już lubię tego Alexa
- Za co?!
- Za to, że zrobił nową Katniss - szeroko się uśmiecha po czym wchodzimy do kosmetyczki
- W czym mogę pomóc? - kosmetyczka podchodzi do nas
- Chcemy długie czarne szpony - Johanna dumnie się uśmiecha, a kobieta prowadzi nas do biurka
- Obydwie? - patrzy na nas
- Tak - wyrywam się do odpowiedzi
- Kasiu możesz podejść
- Hmm... - dziewczyna podchodzi do szefowej. Po chwili we dwie zaczynają robić nam "szpony".
- Mam pytanie - podchodzę do kobiety
- Można u was przekuć uszy? - patrzę na kosmetyczkę
- Oczywiście proszę...gdzie przekuć?
- Całe uszy, prawe i lewe
- Dobrze proszę - kładzie ręce na fotel, na który siadam, a ona przekuwa mi całe prawe ucho i całe lewe. Zeszło nam się z godzinę po czym poszłyśmy do fryzjera
- Zajebiście wyglądają twoje całe przekute uszy - Johanna patrzy na mnie podekscytowana
- Ciekawsze będą włosy - wchodzimy do salonu
- Chce czerwone ombre - podchodzę do fryzjerki
- od połowy włosów w dół?
- Tak - odpowiadam a fryzjerka prowadzi mnie na krzesło
- Może pani też je wycieniować - lekko się uśmiecham
- Oczywiście - zaczyna myć moją głowę. Po godzinie cudowania z moimi włosami przyszedł czas na Johanne
- Chce je skrucić, wycieniować, i koloryzacje poproszę i może pasemka we wszystkich odcieniach czerwieni - z uśmiechem na twarzy wymyśla jakieś cuda nie widy. Siedziałam w poczekalni dobre trzy godziny zanim skoczyły,
- I jak moje włosy - patrzy na mnie z dumą
- Gorzej cudować nie mogłaś?! - warcze
- Uspokój się, nie mogłam wyjść z fryzjera z byle czym na głowie. - Szeroko się uśmiecha. - To teraz shopping time! - Chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia. Postanawiamy zamówić taksówkę ,ponieważ jak to ujęła Johanna "Nasze nogi są zbyt cenne by tak musiały się męczyć". Po około dziesięciu minutach pojazd przyjeżdża. Wsiadamy do niego.
- Witaj, szanowny Panie kierowco. - Johanna szeroko się uśmiecha.
- No dzień dobry.
- Ma Pan mapę? - Pyta uwodzicielskim głosem.
- Po co Pani mapa?
- Bo zgubiłam się w twoich oczach. - Brązowowłosa wysyła kilka buziaków do kierowcy. - Teraz ty. - Szepcze mi na ucho.
- Żułabym Pana usta jak surowy boczek. - Szeroko się uśmiecham do mężczyzny około trzydziestki.
- Cieszę się. - Odpowiada zmieszany.
- Jest Pan z kosmosu?! Bo ma Pan tyłek nie z tej ziemi! - Krzyczy Johanna.
- A Pani ma... ładne włosy.
- Wierzy Pan w miłość od pierwszego wejrzenia czy mam przejść jeszcze raz? - Staram się mówić jak najbardziej uwodzicielskim głosem.
- Przepraszam ,że pytam ale... czy Panie piły?
- Nie, słodziaku. Bolą Pana nogi? - Pyta moja kompanka.
- Niby czemu mają mnie boleć?
- Bo cały dzień chodzi mi Pan po głowie!
- Czy ma Pan długopis? - Pytam z uśmiechem.
- Mam. - Wyjmuje długopis i podaje mi go.
- To teraz proszę napisać mi swój numer! - powoli udaje mi się mówić uwodzicielskim głosem
- Bolało? - zaczyna Johanna
- Co bolało? - odpowiada jej niepewnie
- Jak spadłeś z nieba - brązowowłosa rusza brwiami
- Nie, nie bolało - mówi zmieszany
- Masz żonę - mój głos jest tak uwodzicielski jak nigdy
- Nie - odpowiada
- To już masz - kładkę ręce na jego ramionach
- Czy aby na pewno są panie trzeźwe? - pyta nas zawstydzony
- Jestem pijana, z miłości do ciebie. Mrrrr - odpowiadam po czym zaczynam mruczeć
- Masz sexy pośladki - Johanna wkłada rękę pod pupę mężczyzny, a on jest trochę przerażony
- O co paniom chodzi
- O szybki numerek - Johanna rusza wymownie brwiami
- Ja niekoniecznie - Krecie głową
- Ale ja chętnie, Katniss odważnisio ty też - brązowowłosa zaciąga bluzkę
- Może później - kierowca odpala samochód i rusza w stronę galerii. Po godzinie jazdy i podrywania kierowcy docieramy na miejsce
- Jeszcze cie złapie na numerek - Johanna puszcza mu oczko i zamyka drzwi podnosząc miniówkę do góry pokazując majtki, tak zwane "stringi", a kierowca szeroko się uśmiecha.
- Rusz tą dupe! - krzycze, a brązowowłosa opuszcza miniówkę i idzie w stronę galerii.
Johanna poleciała do sklepu z sukienkami, a ja do takiego co ma czarne ubrania, buty i kosmetyki.
Kupiłam czarne obcisłe jeansy, czarne rurki, czarne rurki podarte na udach, czarne bluzki obcisłe i luźne oraz czarne glany i ciemne kosmetyki. Po trzech godzinach z pełną górą zakupów wracamy do domu.
sobota, 31 października 2015
wtorek, 27 października 2015
Rozdział 3 "Zmiany"
*Oczami Katniss*
Do późnej nocy tańczyłam z Alexem. Wyszalałam się za wszystkie czasy. Pierwszy raz od dobrych paru miesięcy w końcu się zabawiłam. Poza tym Alex to całkiem fajny facet. Wymieniliśmy się numerami i do późna ze sobą pisaliśmy. Może to złe określenie... wróciłam do domu około 3 nad ranem i od tego momentu zaczęłam z nim pisać. Spać poszłam o 7 rano jak Alex poszedł do pracy.
Leże na brzuchu a moja twarz wtula się w poduszkę, ciepłe promienie słońca które zdarzają się coraz rzadziej spacerują po moich plecach, a ja nie otwieram oczu. Po niecałej minucie słyszę tupanie z góry na dół i dołu na górę, dlatego mozolnie z wielką niechęcią siadam na łóżko i ledwo żywa spoglądam na zegarek a moim oczom ukazuje się 14:55. - Cóż, i tak nie mam nic ważnego do zrobienia. - Myślę. Naciągam na twarz kołdrę i marzę o jeszcze chwili snu. Niestety sen nie jest mi dany ,ponieważ ktoś mocnym szarpnięciem zrzuca ze mnie pierzynę.
- Finnick, jak mi zaraz nie oddasz kołdry wysmaruję Ci twarz pasztetem. - Warczę.
- Finnick zarzyna Annie w ich sypialni. - Ktoś szepcze. Nie ma mowy abym otworzyła oczy i rozpoczęła kolejny dzień bez Peety. - Ciemna Maso rusz dupę! - Szeroko otwieram oczy.
- Johanna?! Co ty tu robisz?! - Patrzę na nią jak na ducha.
- Wiesz tak sobie stoję, a co ja mogę tu robić!? - Syczy.
- Chwila, daj wytrzeźwieć - Trząsam głową i chowam ją w dłoniach.
- Wytrzeźwieć powiadasz - Kładzie rękę na biodrze i dziwnie się uśmiecha.
- Katniss Everdeen trzeźwieje - Mówi dumnym głosem i się uśmiecha, a ja wpatruje się w nią jakby oznajmiła, że potrafi latać.
- Jestem taka dumna - <ocno mnie ściska, a ja wycieram oczy i jeszcze raz patrzę na Johanne. Moje patrzenie przerywa mi wibrujący telefon. Niestety czerwono włosa jest szybsza i mój telefon ląduje w jej rękach.
- Co za Alex - Jej brwi wymownie się ruszają.
- Dawaj to! - Wyrywam jej telefon i czytam wiadomość.
"Cześć słodka Katniss, wyspałaś się?"
uśmiecham się i przygryzam dolną wargę po czym wzięłam się za odpisywanie.
"Trzeźwieje"
Sekundę po tym dostałam odpowiedź
- Ciemna maso do cholery słuchasz mnie?! - Johanna trąca mnie w ramie a ja odrywam się od ekranu
- Mówiłaś coś - Lekko się uśmiecham.
- Właśnie Ci mówiłam ,że poznałam takiego super gościa który ma wielkiego... przyjaciela, różowe włosy i jest cały wytatuowany w kucyki i jednorożce oraz ,że jestem z nim w ciąży. Planujemy przeprowadzić się do Kapitolu i założyć klub dla homoseksualistów i ten chłopak z którym jestem zaręczona i w ciąży, będzie tam tańczył na rurze. - Patrzę na nią jak na idiotkę.
- Żartujesz, prawda?
- Oczywiście ,że tak, Katniss! Ja do Ciebie od pięciu minut mówię o powodzie dla którego tu przyjechałam a ty romansujesz z tym facetem i totalnie mnie ignorujesz! - Krzyżuje ręce na piersi.
W tym momencie dostaję nowego sms'a od Alexa. Zamiast odpowiedzieć Johannie, czytam go.
"Główka bardzo boli?" - Lekko się uśmiecham. Już biorę się za odpisywanie gdy Mason wyrywa mi telefon.
- Idiotko oddaj mi to - Syczę.
- To mnie zacznij słuchać - Wymachuje rękoma.
- Jak mi go rozwalisz to cie udusze - Warczę, a ona niechętnie oddaje mi telefon.
- Dziękuje - Cedzę i biorę się za odpisywanie sms-a.
"Trochę" - Po odpisaniu sms-a spoglądam na Johanne, która krzyżuje ręce na piersi.
- Katniss do cholery ja tu śline marnuje a ty c..
- Czekaj odpisze Alexowi - Patrze w ekran telefony, a Johanna udaje naburmuszoną/
"Masz ochotę na spacer po parku?" - Po odczytaniu wiadomości zerwałam się z łóżka jak poparzona i w niecałą minutę byłam już ubrana zakładając buty.
- Ciemna maso do cholery! - Dziewczyna krzyczy z góry, a ja biorę telefon i odpisuję.
"Kiedy i gdzie?" - Po czym chowam telefon i wychodzę z domu. Po sekundzie dostaje odpowiedź
"Teraz w parku, obok placu" - Po przeczytaniu tego chowam telefon i biegiem ruszam na miejsce spotkania. Po niecałych 5 minutach jestem na miejscu.
- Witaj księżniczko - Szeroko się uśmiecha i podchodzi do mnie. Na moich policzkach pojawiają się wypieki. - Cześć Alex - Z uśmiechem na warzy i zarumienionymi policzkami podchodzę do chłopaka który mocno mnie przytula. Zaszokowana odsuwam się od chłopaka.
- Co się dzieje? - Patrzy na mnie podejrzliwie.
- Nie znamy się a ty mnie przytulasz - Odpowiadam przygryzając przy tym dolną wargę, a on cicho się śmieje. - śmieszy się to? - Patrzę na niego.
- Jeszcze wczoraj całowałaś mnie po polikach, przytulałaś i siadałaś na kolanach, a dziś się nie znamy.. - Robi dziwną minę a ja speszona spuszczam wzrok i lekko się uśmiecham.
- Rozumiem...byłaś pijana - Smutnieje, a ja daje górę emocjom i namiętnie całuje bruneta o słodkich brązowo-piwnych oczach, a on mocno mnie obejmuje. Jego palce wędrują po moich plecach. Po chwili odrywam się od niego i zawstydzona patrzę na buty.
- Przepraszam, nie powinnam - Szepcze speszonym głosem, a on przysuwa się do mnie i łapie mnie za ręce.
- Zaręczony nie jestem, żonaty też więc całuj ile wlezie. - Szeroko się uśmiecha.
- Chyba nie skorzystam. - Śmieję się.
- Coś zrobiłem nie tak? - Zbliża się do mnie.
- Ty nie ale ja kilka miesięcy temu pokłóciłam się z ważną osobą w moim życiu, a on się zaręczył - Mówię łamiącym głosem.
- To skoro on kogoś ma to czemu ty nie możesz - Łapie mnie za rękę. Zaniemówiłam dlatego patrzę na buty a Alex czule a zarazem namiętnie mnie całuje. Nie odsuwam się od niego wręcz przeciwnie, mocno go przytulam i odwzajemniam pocałunek, zanurzając przy tym palce w jego włosach. Nie dałam rady dłużej udawać niedostępną, po kłótni z Peetą brakowało mi czułości, a Alex mi ją daje, postanowiłam, że mu ulegnę....w końcu Peeta ma narzeczoną, czemu ja nie mogę. Po dłuższej chwili odklejam się od Alexa, który mocno trzyma moje dłonie i nie puszcza,
- Brakowało mi tego - Moje oczy zaczynają się skrzyć. Brunet głaszcze mnie po polikach.
- Ze mną nie będzie ci tego brakowało - Obejmuje mnie w pasie a rękoma zjeżdża na moje pośladki. Robię mały krok w tył a chłopak od razu podnosi ręce z moich pośladków na plecy i po raz kolejny namiętnie mnie całuje, a ja nie protestuje. Po naszych brutalnych ale przyjemnych pocałunkach poszliśmy na spacer po parku, podczas którego jego ręka zjeżdżała na moje pośladki. Ale mi to nie przeszkadza, za to mocno go obejmuję i kładę głowę na jego ramieniu
- Zawsze jesteś taka grzeczna i ustępliwa - Alex lekko się uśmiecha.
- Grzeczna i ustępliwa? Ja!? - Patrze na chłopaka zabójczym wzrokiem.
- Nie umiesz się postawić - Wzrusza ramionami.
- A ty niby umiesz - Zatrzymuje się i zaplatam ręce na piersiach.
- Nie obrażaj się - Podchodzi do mnie i kładzie dłonie na moich biodrach, a ja cofam się do tyłu.
- Chciałeś to masz. - Ruszam brwiami i odchodzę.
- Katniss.. - Brązowooki biegnie za mną ale ja się nie zatrzymuje.
- Katniss! - Podbiega do mnie i łapie mnie za rękę po czym przyciąga do siebie i zakrywa moje oczy jego dłońmi.
- Gdzie idziemy? - W moim głosie słychać niepewność ale i ekscytacje.
- Niespodzianka - Całuje mnie w polik i idzie dalej.
Do późnej nocy tańczyłam z Alexem. Wyszalałam się za wszystkie czasy. Pierwszy raz od dobrych paru miesięcy w końcu się zabawiłam. Poza tym Alex to całkiem fajny facet. Wymieniliśmy się numerami i do późna ze sobą pisaliśmy. Może to złe określenie... wróciłam do domu około 3 nad ranem i od tego momentu zaczęłam z nim pisać. Spać poszłam o 7 rano jak Alex poszedł do pracy.
Leże na brzuchu a moja twarz wtula się w poduszkę, ciepłe promienie słońca które zdarzają się coraz rzadziej spacerują po moich plecach, a ja nie otwieram oczu. Po niecałej minucie słyszę tupanie z góry na dół i dołu na górę, dlatego mozolnie z wielką niechęcią siadam na łóżko i ledwo żywa spoglądam na zegarek a moim oczom ukazuje się 14:55. - Cóż, i tak nie mam nic ważnego do zrobienia. - Myślę. Naciągam na twarz kołdrę i marzę o jeszcze chwili snu. Niestety sen nie jest mi dany ,ponieważ ktoś mocnym szarpnięciem zrzuca ze mnie pierzynę.
- Finnick, jak mi zaraz nie oddasz kołdry wysmaruję Ci twarz pasztetem. - Warczę.
- Finnick zarzyna Annie w ich sypialni. - Ktoś szepcze. Nie ma mowy abym otworzyła oczy i rozpoczęła kolejny dzień bez Peety. - Ciemna Maso rusz dupę! - Szeroko otwieram oczy.
- Johanna?! Co ty tu robisz?! - Patrzę na nią jak na ducha.
- Wiesz tak sobie stoję, a co ja mogę tu robić!? - Syczy.
- Chwila, daj wytrzeźwieć - Trząsam głową i chowam ją w dłoniach.
- Wytrzeźwieć powiadasz - Kładzie rękę na biodrze i dziwnie się uśmiecha.
- Katniss Everdeen trzeźwieje - Mówi dumnym głosem i się uśmiecha, a ja wpatruje się w nią jakby oznajmiła, że potrafi latać.
- Jestem taka dumna - <ocno mnie ściska, a ja wycieram oczy i jeszcze raz patrzę na Johanne. Moje patrzenie przerywa mi wibrujący telefon. Niestety czerwono włosa jest szybsza i mój telefon ląduje w jej rękach.
- Co za Alex - Jej brwi wymownie się ruszają.
- Dawaj to! - Wyrywam jej telefon i czytam wiadomość.
"Cześć słodka Katniss, wyspałaś się?"
uśmiecham się i przygryzam dolną wargę po czym wzięłam się za odpisywanie.
"Trzeźwieje"
Sekundę po tym dostałam odpowiedź
- Ciemna maso do cholery słuchasz mnie?! - Johanna trąca mnie w ramie a ja odrywam się od ekranu
- Mówiłaś coś - Lekko się uśmiecham.
- Właśnie Ci mówiłam ,że poznałam takiego super gościa który ma wielkiego... przyjaciela, różowe włosy i jest cały wytatuowany w kucyki i jednorożce oraz ,że jestem z nim w ciąży. Planujemy przeprowadzić się do Kapitolu i założyć klub dla homoseksualistów i ten chłopak z którym jestem zaręczona i w ciąży, będzie tam tańczył na rurze. - Patrzę na nią jak na idiotkę.
- Żartujesz, prawda?
- Oczywiście ,że tak, Katniss! Ja do Ciebie od pięciu minut mówię o powodzie dla którego tu przyjechałam a ty romansujesz z tym facetem i totalnie mnie ignorujesz! - Krzyżuje ręce na piersi.
W tym momencie dostaję nowego sms'a od Alexa. Zamiast odpowiedzieć Johannie, czytam go.
"Główka bardzo boli?" - Lekko się uśmiecham. Już biorę się za odpisywanie gdy Mason wyrywa mi telefon.
- Idiotko oddaj mi to - Syczę.
- To mnie zacznij słuchać - Wymachuje rękoma.
- Jak mi go rozwalisz to cie udusze - Warczę, a ona niechętnie oddaje mi telefon.
- Dziękuje - Cedzę i biorę się za odpisywanie sms-a.
"Trochę" - Po odpisaniu sms-a spoglądam na Johanne, która krzyżuje ręce na piersi.
- Katniss do cholery ja tu śline marnuje a ty c..
- Czekaj odpisze Alexowi - Patrze w ekran telefony, a Johanna udaje naburmuszoną/
"Masz ochotę na spacer po parku?" - Po odczytaniu wiadomości zerwałam się z łóżka jak poparzona i w niecałą minutę byłam już ubrana zakładając buty.
- Ciemna maso do cholery! - Dziewczyna krzyczy z góry, a ja biorę telefon i odpisuję.
"Kiedy i gdzie?" - Po czym chowam telefon i wychodzę z domu. Po sekundzie dostaje odpowiedź
"Teraz w parku, obok placu" - Po przeczytaniu tego chowam telefon i biegiem ruszam na miejsce spotkania. Po niecałych 5 minutach jestem na miejscu.
- Witaj księżniczko - Szeroko się uśmiecha i podchodzi do mnie. Na moich policzkach pojawiają się wypieki. - Cześć Alex - Z uśmiechem na warzy i zarumienionymi policzkami podchodzę do chłopaka który mocno mnie przytula. Zaszokowana odsuwam się od chłopaka.
- Co się dzieje? - Patrzy na mnie podejrzliwie.
- Nie znamy się a ty mnie przytulasz - Odpowiadam przygryzając przy tym dolną wargę, a on cicho się śmieje. - śmieszy się to? - Patrzę na niego.
- Jeszcze wczoraj całowałaś mnie po polikach, przytulałaś i siadałaś na kolanach, a dziś się nie znamy.. - Robi dziwną minę a ja speszona spuszczam wzrok i lekko się uśmiecham.
- Rozumiem...byłaś pijana - Smutnieje, a ja daje górę emocjom i namiętnie całuje bruneta o słodkich brązowo-piwnych oczach, a on mocno mnie obejmuje. Jego palce wędrują po moich plecach. Po chwili odrywam się od niego i zawstydzona patrzę na buty.
- Przepraszam, nie powinnam - Szepcze speszonym głosem, a on przysuwa się do mnie i łapie mnie za ręce.
- Zaręczony nie jestem, żonaty też więc całuj ile wlezie. - Szeroko się uśmiecha.
- Chyba nie skorzystam. - Śmieję się.
- Coś zrobiłem nie tak? - Zbliża się do mnie.
- Ty nie ale ja kilka miesięcy temu pokłóciłam się z ważną osobą w moim życiu, a on się zaręczył - Mówię łamiącym głosem.
- To skoro on kogoś ma to czemu ty nie możesz - Łapie mnie za rękę. Zaniemówiłam dlatego patrzę na buty a Alex czule a zarazem namiętnie mnie całuje. Nie odsuwam się od niego wręcz przeciwnie, mocno go przytulam i odwzajemniam pocałunek, zanurzając przy tym palce w jego włosach. Nie dałam rady dłużej udawać niedostępną, po kłótni z Peetą brakowało mi czułości, a Alex mi ją daje, postanowiłam, że mu ulegnę....w końcu Peeta ma narzeczoną, czemu ja nie mogę. Po dłuższej chwili odklejam się od Alexa, który mocno trzyma moje dłonie i nie puszcza,
- Brakowało mi tego - Moje oczy zaczynają się skrzyć. Brunet głaszcze mnie po polikach.
- Ze mną nie będzie ci tego brakowało - Obejmuje mnie w pasie a rękoma zjeżdża na moje pośladki. Robię mały krok w tył a chłopak od razu podnosi ręce z moich pośladków na plecy i po raz kolejny namiętnie mnie całuje, a ja nie protestuje. Po naszych brutalnych ale przyjemnych pocałunkach poszliśmy na spacer po parku, podczas którego jego ręka zjeżdżała na moje pośladki. Ale mi to nie przeszkadza, za to mocno go obejmuję i kładę głowę na jego ramieniu
- Zawsze jesteś taka grzeczna i ustępliwa - Alex lekko się uśmiecha.
- Grzeczna i ustępliwa? Ja!? - Patrze na chłopaka zabójczym wzrokiem.
- Nie umiesz się postawić - Wzrusza ramionami.
- A ty niby umiesz - Zatrzymuje się i zaplatam ręce na piersiach.
- Nie obrażaj się - Podchodzi do mnie i kładzie dłonie na moich biodrach, a ja cofam się do tyłu.
- Chciałeś to masz. - Ruszam brwiami i odchodzę.
- Katniss.. - Brązowooki biegnie za mną ale ja się nie zatrzymuje.
- Katniss! - Podbiega do mnie i łapie mnie za rękę po czym przyciąga do siebie i zakrywa moje oczy jego dłońmi.
- Gdzie idziemy? - W moim głosie słychać niepewność ale i ekscytacje.
- Niespodzianka - Całuje mnie w polik i idzie dalej.
niedziela, 25 października 2015
Rozdział 2 "Alex"
*Perspektywa Katniss*
Siedzę na kanapie trzymając lampkę z winem a na stole stoją puste trzy butelki i czwarta napoczęta. Nigdy nie lubiłam pić alkoholu ale od jakiegoś czasu to mój ulubiony "napój". Wyciągam go zawsze wieczorem kiedy nikt nie widzi.
*4 godziny później*
Siedzę na moim łóżku i ledwo utrzymuje równowagę. Na stoliku nocnym stoi szósta albo siódma butelka wina, może ósma...sama już nie wiem, znaczy wiem, że się pogubiłam, Pogubiłam się w moim pieprzniętym życiu które robi co chce. Nie udało mi się utrzymać równowagi siedząc dlatego leże na łóżku i patrzę w biały sufit zastanawiając się co jeszcze mnie spotka. Moje bardzo tęgie myślenie przerywa mi dźwięk SMS-a. Zalana w trupa wyciągam rękę która trzęsie się jakbym coś trzymała i łapie za telefon.
"Cześć Katniss - Gale"
Patrze jakby mój telefon umiał latać i czytam literki które mi się rozmazują. Z mojego czytania wyszło:
"Sześć Atness - Gile"
Leże i myślę o jakie gile komuś chodzi i kto to jest Atness i poco te sześć...chyba nie ja jedyna jestem tu pijana.
- Annie - Drę się na cały głos po czym słyszę tupanie.
- Jest trzecia w nocy kobieto co ty chcesz?! - Mówi wściekłym głosem.
- Dostałam SMS-a - Unoszę telefon w jej stronę.
- Przerwałaś nam... znaczy obudziłaś nas po to, żeby powiedzieć, że dostałaś SMS-a?! - Macha rękoma i łapie się za głowę.
- Nie... jakiś Gile sześć Atness i tak myślę może ty wiesz kto to ten Gile? - Patrze nietrzeźwym wzrokiem na rudowłosą.
- Daj mi to - Podchodzi i wyrywa mi telefon.
- Cześć Katniss - Gale...idiotko to Gale! - Krzyczy i rzuca we mnie telefon, a ja patrzę na nią.
- Gale...Gale...Gale?!...Gale! - Załamana Annie łapie się za głowę.
- Weź mu odpisz i idź spać - Macha ręką, biorę za telefon i próbuje odpisać po chwili wysyłam SMS-a.
- Annie - Krzyczę i po raz kolejny słyszeę tupanie.
- Co znowu!? - Cedzi przez zaciśnięte zęby.
- Wysłałam SMS-a - Macham telefonem.
- Brawo i po co ja do tego
- Przeczytaj
- Po co!?
- Przeczytaj - Podaje jej telefon a ona go zabiera zaczyna kręcić głową i łapie się za nią.
- Coś ty napisała - Patrzy na mnie jak na idiotke.
- Napisałam SMS-a - Wzruszam ramionami.
- Przeczytaj go a sie dowiesz o co mi chodzi - Rzuca telefonem w moją stronę.
- Heść Grole ceo zresz - Czytam dukając. Dziewczyna patrzy na mnie jak bym umiała latać.
- Co!? - Patrzę na rudowłosą.
- Ja się Ciebie o to pytam!
- Heść Grole ceo zresz?! - Zerkam na telefon a potem na Annie.
- Ty lepiej idź już spać. - Wyrywa mi komórkę i wychodzi.
Wzruszam ramionami i zmęczona opadam na miękkie poduszki. Szczelnie okrywam się ciepłą kołdrą i wtulam w poduszkę. Zwijam połowę kołdry i mocno ją przytulam. Przypominają mi się noce spędzone wraz z Peetą w pociągu. Kiedyś... nie doceniałam ciepła jego ciała oraz jego pocałunków. Teraz gdy wiem ,że to już nie wróci, mam ochotę skoczyć z mostu. Czuję się jak te wszystkie fanki Peety. Marzą by go pocałować, spędzić z nim resztę życia ale dobrze wiedzą ,że to nigdy nie nastąpi. Tak bardzo chciałabym żeby on do mnie wrócił. Mimo ,że nie znam Julie - szczerze jej nienawidzę. Życzę jej żeby potrącił ją samochód albo zjadł jakiś kundel lub zmieszaniec. Mimo ,że jej nie znam życzę jej najgorszego.
Łzy nieubłaganie płyną po moich policzkach. W końcu wykończona zasypiam.
Gdy się budzę słońce już jest dobrze widoczne. Spoglądam na zegarek, jest 13.48. Mozolnie wstaję z łóżka, wciągam na siebie jakieś ciuchy i schodzę na dół. Wchodząc do kuchni widzę Annie siedzącą na blacie i Finnicka stojącego między jej nogami. Chłopak obdarowuje jej szyje pocałunkami a ta z zamkniętymi oczami cicho jęczy.
- Ale żeby tak z samego rana? W kuchni na blacie?! - Mówię speszona. Odskakują od siebie jak poparzeni. Zarumieniona Annie poprawia swoją bluzkę a Finnick z szerokim uśmiechem zapina pasek od spodni.
- Nie widziałaś tego... - Szepcze rudowłosa. Podchodzę do niej bliżej i wprost do jej ucha szepczę:
- Widziałam wszystko ze szczegółami. - Dziewczyna z naburmuszoną miną podchodzi do lodówki i wyciąga z niej pomarańczowy sok. - A teraz grzecznie zróbcie mi śniadanie bo inaczej wszystkim o tym rozpowiem. - Dumnie się uśmiecham i siadam przy stole.
Finnick podchodzi do lodówki i wyjmuje z niej opakowanie z szynką. Nim zdążę zareagować z głowy zwisa mi duży kawałek wędliny.
- I co marnujesz jedzenie? - Pytam ze śmiechem.
- Chciałaś śniadanie - Lekko się uśmiecha, a na mojej twarzy pojawia się grymas. Wyciągam język w górę i próbuję dotknąć wędlinę językiem.
- Co ty robisz - Annie duka przez śmiech.
- Jem wędlinę, nie widać? - Mówię nie wyraźnie cały czas wyciągając język do góry, a oni wybuchają śmiechem. Sięgam po pierwszą rzecz na tym stole i rzucam w Finnicka.
- Co na mojej twarzy robi majonez? - Wyciera rękoma majonez z oczu.
- Ssie Cię. - Wzruszam ramionami uśmiechając się przy tym.
- Nie płacz tak - Annie staje obok Finnicka i kładzie mu ręce na ramiona, po czym wypina język i udaje, że liże majonez na jego twarzy. Niestety nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem, ale to był taki śmiech, że wyplułam kawałek szynki na czoło Odaira. Rudowłosa ze śmiechu łapie się za brzuch. Chłopak bierze keczup i oblewa dziewczynę po twarzy i ciele a ja spadam z krzesła za co dostaje pomidorem w twarz i tak oto zaczęła się bitwa na jedzenie.
Ja rzucałam sałatą, wędlinami i wszystkim co na stole, Finnick rzucał wszystkim co w lodówce, a Annie wszystkim co na blacie. Po godzinie rzucania się jedzeniem Annie została oblana sokiem i tak skończyła się nasza bitwa. Rudowłosa pędem poszła na górę i wróciła sucha i w innych ciuchach.
- Po co się przebrałaś - Zerkam na dziewczynę przy tym wycierając się.
- Po co się wycierasz - W jej głosie słychać ironię, kręcę głową i wycieram się dalej. Upaćkany Finnick podchodzi do Annie i mocno ją przytula.
- Finnick! - Krzyczy, a on nic nie robi.
- Finnick do cholery puść mnie - Od suwa się od niego i przewraca oczami.
- Jeszcze dzisiaj prosiłaś mnie żebym Cię przytulił. - Szeroko się uśmiecha.
- Idź spać. - Zrezygnowana siada obok mnie.
- Z tobą zawsze. - Wymownie rusza brwiami. Podbiega do dziewczyny, przerzuca ją przez ramie i biegnie na górę. No super... muszę posprzątać sama.
Sprzątanie zajmuje mi dobre dwie godziny. Myślałam ,że oszaleję, Annie jęczała jakby ktoś ją ze skóry obdzierał. Potem jeszcze do jęczenia przyłączył się Finnick... dom wariatów normalnie. Kręcę głową i idę po mopa. Jestem już w kuchni i zmywam podłogę z której powstał hamburger. Po niecałych dwóch godzinach patrzę na zegarek 18:39 - pięknie cały dzień zleciał na rzucaniu się jedzeniem i jęczenia Annie. Odkładam mopa i otwieram kredens - skoro oni się bawią to czemu ja nie mogę. Wyjmuje wino po czym sięgam po kieliszek i zaczynam się delektować moim ulubionym "napojem". Po wypiciu dwóch butelek wina i po naoglądaniu się romansideł oraz wysłuchaniu jęczeń rudowłosej postanowiła się po bawić. Krzywym krokiem popełzłam do mojego pokoju i ubrałam krótka sukienkę. Tak krótką, że prawie było widać mi tyłek i z wielkim dekoltem, nigdy bym jej nie założyła...na trzeźwo oczywiście. Zakładam szpilki Annie i wychodzę z domu. Kieruje się w stronę nowej dyskoteki którą kazał wybudować Finnick i które stało się najpopularniejszym miejscem w całym Panem. Kiedy weszłam do klubu jakiś facet odwiesił mój płaszcz i objaśnił co i gdzie leży. Siadam przy barze i zamawiam drinka. Zauważam chłopaka podobnego do Peety... - Peeta!? patrzę na chłopaka
- Peeta!? - Podchodzę do blondyna.
- Słucham.. Jaki Peeta - Chłopak odwraca się a ja zaczynam smutnieć.
- Nie nic przepraszam - Mój głos się łamie po czym wracam do baru. Po wypiciu trzech drinków przestałam je liczyć.
- Nie za dużo tych drinków? - Obok mnie siada przystojny chłopaka o brązowych włosach i piwno-brązowych oczach.
- Nie mamusiu - Mówię ironicznie, a on cicho się śmieje,
- Śmieszy cie to?! - Warczę.
- Nie, ale taka śliczna dziewczyna nie powinna tyle pić - Lekko się uśmiecha.
- Śliczna dziewczyna stoi tam jeżeli szukasz - Wskazuje palcem na jakąś idiotkę. Dziś mam jakiś wredny humor. Nic mi się nie podoba i wszystko mnie drażni.
- Jak masz na imię? - Patrzy mi w oczy.
- Dane Osobowe - Odpowiadam mu i dopijam drinka.
- Ee, ty kelner - Podnoszę rękę do góry.
- W czym mogę pomóc - Podchodzi do mnie, a ja podaje mu szklankę.
- Jeszcze jednego poproszę - Chłopak odchodzi.
- Usłyszę twoje imię? - Uśmiecha się szeroko.
- Nie - Sycze. Chłopak dokładnie mi się przygląda i wciąż szeroko uśmiecha.
- Katniss - Szepczę.
- Słucham - Patrzy mi w oczy.
- Nazywam się Katniss - Lekko się uśmiecham.
- Katniss Everdeen? - Patrzy na mnie.
- Tak, niestety - Na mojej twarzy pojawia się grymas, a on się uśmiecha.
- Mogę prosić do tańca? - Brunet wstaje i wyciąga rękę w moim kierunku.
- Nie znam Cię i mam z tobą tańczyć? - Syczę.
- Jestem Alex - Uśmiecha się i podaje mi rękę. Wstaję i idę z nim na parkiet.
- Ale za podeptanie stopy nie płace odszkodowania - Cicho się śmieje. Zaczynamy tańczyć. Na moje nieszczęście leci wolny kawałek a to oznacza "taniec- przytulaniec". Tańczę wtulona w brązowookiego chłopaka. Po 30 minutach dopiero siadamy do barku. Dostaję swojego długo wyczekiwanego drinka i powoli go sączę. Pięknooki tylko mi się przygląda.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Autorki: Kosogłos i Yuuki (Yoo 9622)
Siedzę na kanapie trzymając lampkę z winem a na stole stoją puste trzy butelki i czwarta napoczęta. Nigdy nie lubiłam pić alkoholu ale od jakiegoś czasu to mój ulubiony "napój". Wyciągam go zawsze wieczorem kiedy nikt nie widzi.
*4 godziny później*
Siedzę na moim łóżku i ledwo utrzymuje równowagę. Na stoliku nocnym stoi szósta albo siódma butelka wina, może ósma...sama już nie wiem, znaczy wiem, że się pogubiłam, Pogubiłam się w moim pieprzniętym życiu które robi co chce. Nie udało mi się utrzymać równowagi siedząc dlatego leże na łóżku i patrzę w biały sufit zastanawiając się co jeszcze mnie spotka. Moje bardzo tęgie myślenie przerywa mi dźwięk SMS-a. Zalana w trupa wyciągam rękę która trzęsie się jakbym coś trzymała i łapie za telefon.
"Cześć Katniss - Gale"
Patrze jakby mój telefon umiał latać i czytam literki które mi się rozmazują. Z mojego czytania wyszło:
"Sześć Atness - Gile"
Leże i myślę o jakie gile komuś chodzi i kto to jest Atness i poco te sześć...chyba nie ja jedyna jestem tu pijana.
- Annie - Drę się na cały głos po czym słyszę tupanie.
- Jest trzecia w nocy kobieto co ty chcesz?! - Mówi wściekłym głosem.
- Dostałam SMS-a - Unoszę telefon w jej stronę.
- Przerwałaś nam... znaczy obudziłaś nas po to, żeby powiedzieć, że dostałaś SMS-a?! - Macha rękoma i łapie się za głowę.
- Nie... jakiś Gile sześć Atness i tak myślę może ty wiesz kto to ten Gile? - Patrze nietrzeźwym wzrokiem na rudowłosą.
- Daj mi to - Podchodzi i wyrywa mi telefon.
- Cześć Katniss - Gale...idiotko to Gale! - Krzyczy i rzuca we mnie telefon, a ja patrzę na nią.
- Gale...Gale...Gale?!...Gale! - Załamana Annie łapie się za głowę.
- Weź mu odpisz i idź spać - Macha ręką, biorę za telefon i próbuje odpisać po chwili wysyłam SMS-a.
- Annie - Krzyczę i po raz kolejny słyszeę tupanie.
- Co znowu!? - Cedzi przez zaciśnięte zęby.
- Wysłałam SMS-a - Macham telefonem.
- Brawo i po co ja do tego
- Przeczytaj
- Po co!?
- Przeczytaj - Podaje jej telefon a ona go zabiera zaczyna kręcić głową i łapie się za nią.
- Coś ty napisała - Patrzy na mnie jak na idiotke.
- Napisałam SMS-a - Wzruszam ramionami.
- Przeczytaj go a sie dowiesz o co mi chodzi - Rzuca telefonem w moją stronę.
- Heść Grole ceo zresz - Czytam dukając. Dziewczyna patrzy na mnie jak bym umiała latać.
- Co!? - Patrzę na rudowłosą.
- Ja się Ciebie o to pytam!
- Heść Grole ceo zresz?! - Zerkam na telefon a potem na Annie.
- Ty lepiej idź już spać. - Wyrywa mi komórkę i wychodzi.
Wzruszam ramionami i zmęczona opadam na miękkie poduszki. Szczelnie okrywam się ciepłą kołdrą i wtulam w poduszkę. Zwijam połowę kołdry i mocno ją przytulam. Przypominają mi się noce spędzone wraz z Peetą w pociągu. Kiedyś... nie doceniałam ciepła jego ciała oraz jego pocałunków. Teraz gdy wiem ,że to już nie wróci, mam ochotę skoczyć z mostu. Czuję się jak te wszystkie fanki Peety. Marzą by go pocałować, spędzić z nim resztę życia ale dobrze wiedzą ,że to nigdy nie nastąpi. Tak bardzo chciałabym żeby on do mnie wrócił. Mimo ,że nie znam Julie - szczerze jej nienawidzę. Życzę jej żeby potrącił ją samochód albo zjadł jakiś kundel lub zmieszaniec. Mimo ,że jej nie znam życzę jej najgorszego.
Łzy nieubłaganie płyną po moich policzkach. W końcu wykończona zasypiam.
Gdy się budzę słońce już jest dobrze widoczne. Spoglądam na zegarek, jest 13.48. Mozolnie wstaję z łóżka, wciągam na siebie jakieś ciuchy i schodzę na dół. Wchodząc do kuchni widzę Annie siedzącą na blacie i Finnicka stojącego między jej nogami. Chłopak obdarowuje jej szyje pocałunkami a ta z zamkniętymi oczami cicho jęczy.
- Ale żeby tak z samego rana? W kuchni na blacie?! - Mówię speszona. Odskakują od siebie jak poparzeni. Zarumieniona Annie poprawia swoją bluzkę a Finnick z szerokim uśmiechem zapina pasek od spodni.
- Nie widziałaś tego... - Szepcze rudowłosa. Podchodzę do niej bliżej i wprost do jej ucha szepczę:
- Widziałam wszystko ze szczegółami. - Dziewczyna z naburmuszoną miną podchodzi do lodówki i wyciąga z niej pomarańczowy sok. - A teraz grzecznie zróbcie mi śniadanie bo inaczej wszystkim o tym rozpowiem. - Dumnie się uśmiecham i siadam przy stole.
Finnick podchodzi do lodówki i wyjmuje z niej opakowanie z szynką. Nim zdążę zareagować z głowy zwisa mi duży kawałek wędliny.
- I co marnujesz jedzenie? - Pytam ze śmiechem.
- Chciałaś śniadanie - Lekko się uśmiecha, a na mojej twarzy pojawia się grymas. Wyciągam język w górę i próbuję dotknąć wędlinę językiem.
- Co ty robisz - Annie duka przez śmiech.
- Jem wędlinę, nie widać? - Mówię nie wyraźnie cały czas wyciągając język do góry, a oni wybuchają śmiechem. Sięgam po pierwszą rzecz na tym stole i rzucam w Finnicka.
- Co na mojej twarzy robi majonez? - Wyciera rękoma majonez z oczu.
- Ssie Cię. - Wzruszam ramionami uśmiechając się przy tym.
- Nie płacz tak - Annie staje obok Finnicka i kładzie mu ręce na ramiona, po czym wypina język i udaje, że liże majonez na jego twarzy. Niestety nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem, ale to był taki śmiech, że wyplułam kawałek szynki na czoło Odaira. Rudowłosa ze śmiechu łapie się za brzuch. Chłopak bierze keczup i oblewa dziewczynę po twarzy i ciele a ja spadam z krzesła za co dostaje pomidorem w twarz i tak oto zaczęła się bitwa na jedzenie.
Ja rzucałam sałatą, wędlinami i wszystkim co na stole, Finnick rzucał wszystkim co w lodówce, a Annie wszystkim co na blacie. Po godzinie rzucania się jedzeniem Annie została oblana sokiem i tak skończyła się nasza bitwa. Rudowłosa pędem poszła na górę i wróciła sucha i w innych ciuchach.
- Po co się przebrałaś - Zerkam na dziewczynę przy tym wycierając się.
- Po co się wycierasz - W jej głosie słychać ironię, kręcę głową i wycieram się dalej. Upaćkany Finnick podchodzi do Annie i mocno ją przytula.
- Finnick! - Krzyczy, a on nic nie robi.
- Finnick do cholery puść mnie - Od suwa się od niego i przewraca oczami.
- Jeszcze dzisiaj prosiłaś mnie żebym Cię przytulił. - Szeroko się uśmiecha.
- Idź spać. - Zrezygnowana siada obok mnie.
- Z tobą zawsze. - Wymownie rusza brwiami. Podbiega do dziewczyny, przerzuca ją przez ramie i biegnie na górę. No super... muszę posprzątać sama.
Sprzątanie zajmuje mi dobre dwie godziny. Myślałam ,że oszaleję, Annie jęczała jakby ktoś ją ze skóry obdzierał. Potem jeszcze do jęczenia przyłączył się Finnick... dom wariatów normalnie. Kręcę głową i idę po mopa. Jestem już w kuchni i zmywam podłogę z której powstał hamburger. Po niecałych dwóch godzinach patrzę na zegarek 18:39 - pięknie cały dzień zleciał na rzucaniu się jedzeniem i jęczenia Annie. Odkładam mopa i otwieram kredens - skoro oni się bawią to czemu ja nie mogę. Wyjmuje wino po czym sięgam po kieliszek i zaczynam się delektować moim ulubionym "napojem". Po wypiciu dwóch butelek wina i po naoglądaniu się romansideł oraz wysłuchaniu jęczeń rudowłosej postanowiła się po bawić. Krzywym krokiem popełzłam do mojego pokoju i ubrałam krótka sukienkę. Tak krótką, że prawie było widać mi tyłek i z wielkim dekoltem, nigdy bym jej nie założyła...na trzeźwo oczywiście. Zakładam szpilki Annie i wychodzę z domu. Kieruje się w stronę nowej dyskoteki którą kazał wybudować Finnick i które stało się najpopularniejszym miejscem w całym Panem. Kiedy weszłam do klubu jakiś facet odwiesił mój płaszcz i objaśnił co i gdzie leży. Siadam przy barze i zamawiam drinka. Zauważam chłopaka podobnego do Peety... - Peeta!? patrzę na chłopaka
- Peeta!? - Podchodzę do blondyna.
- Słucham.. Jaki Peeta - Chłopak odwraca się a ja zaczynam smutnieć.
- Nie nic przepraszam - Mój głos się łamie po czym wracam do baru. Po wypiciu trzech drinków przestałam je liczyć.
- Nie za dużo tych drinków? - Obok mnie siada przystojny chłopaka o brązowych włosach i piwno-brązowych oczach.
- Nie mamusiu - Mówię ironicznie, a on cicho się śmieje,
- Śmieszy cie to?! - Warczę.
- Nie, ale taka śliczna dziewczyna nie powinna tyle pić - Lekko się uśmiecha.
- Śliczna dziewczyna stoi tam jeżeli szukasz - Wskazuje palcem na jakąś idiotkę. Dziś mam jakiś wredny humor. Nic mi się nie podoba i wszystko mnie drażni.
- Jak masz na imię? - Patrzy mi w oczy.
- Dane Osobowe - Odpowiadam mu i dopijam drinka.
- Ee, ty kelner - Podnoszę rękę do góry.
- W czym mogę pomóc - Podchodzi do mnie, a ja podaje mu szklankę.
- Jeszcze jednego poproszę - Chłopak odchodzi.
- Usłyszę twoje imię? - Uśmiecha się szeroko.
- Nie - Sycze. Chłopak dokładnie mi się przygląda i wciąż szeroko uśmiecha.
- Katniss - Szepczę.
- Słucham - Patrzy mi w oczy.
- Nazywam się Katniss - Lekko się uśmiecham.
- Katniss Everdeen? - Patrzy na mnie.
- Tak, niestety - Na mojej twarzy pojawia się grymas, a on się uśmiecha.
- Mogę prosić do tańca? - Brunet wstaje i wyciąga rękę w moim kierunku.
- Nie znam Cię i mam z tobą tańczyć? - Syczę.
- Jestem Alex - Uśmiecha się i podaje mi rękę. Wstaję i idę z nim na parkiet.
- Ale za podeptanie stopy nie płace odszkodowania - Cicho się śmieje. Zaczynamy tańczyć. Na moje nieszczęście leci wolny kawałek a to oznacza "taniec- przytulaniec". Tańczę wtulona w brązowookiego chłopaka. Po 30 minutach dopiero siadamy do barku. Dostaję swojego długo wyczekiwanego drinka i powoli go sączę. Pięknooki tylko mi się przygląda.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Autorki: Kosogłos i Yuuki (Yoo 9622)
sobota, 24 października 2015
Rozdział 1 "Są ludzie, którzy patrzą przez przednią szybę i ludzie, którzy zerkają we wsteczne lusterko..."
*Perspektywa Katniss*
Siedzę na strychu z żyletką w ręce. Obracam ją parę razy w palcach za nim przycisnę ją do nadgarstka. Od paru dni stało się to moim ulubionym zajęciem, - cięcie się. Po pierwszych cięciach ból był okropny, dopiero po jakimś czasie jest to pewna forma odprężenia. Przyglądam się żyletce, lubię na nią patrzeć tak po prostu. Jeszcze przez chwilę obracam ją parę razy i zastanawiam się dlaczego akurat ja. Patrzę przez okienko i oglądam zachodzące słońce .Od niedawna zachód słońca stał się moją ulubioną porą dnia. Kiedy promienie słońca zaszły a niebo robiło się coraz ciemniejsze, przykładam ostrze do nadgarstka. Powoli i coraz mocniej przyciskam ją do skóry tworząc idealnie prostą linię która momentalnie zachodzi krwią. Ostre narzędzie kładę na ziemi i odchylam głowę do tyłu. Opieram się plecami o ścianę i zamykam oczy. Siedzę i relaksuję się czując jak krew spływa po mojej ręce, jest jak ciepła woda płynąca strumykiem. Otwieram oczy i patrzę na ranę z której przestaje płynąć krew, chwytam za żyletkę i przykładam ją do skóry na której robię trzy idealnie proste linie, a z ran zaczęło lecieć coraz więcej krwi ciągiem bez końca. Opieram się o ścianę i powoli odpływam z tego świata, wszystko co dotąd było wyraźne teraz jest rozmazane, a moje powieki powoli opadają. Zamykam oczy chcąc pożegnać się ze światem na którym jestem. Nie mogąc panować nad mięśniami moja głowa opada na bok.
- Katniss..cholera...Annie! - na strych wbiega Finnick który łapie za moją rękę i próbuje zatamować krwotok, klepiąc mnie przy tym w policzek
- Katniss nie zamykaj oczu nie zamykaj - klepie mnie w policzek. Na chwilę otwieram oczy a potem znowu powieki zaczynają opadać
- Katniss otwórz oczy do cholery, Katniss otwórz oczy... Annie szybciej - klepie mnie w policzki i krzyczy coraz głośniej. Na strych wbiega rudowłosa klękając przy mnie
- Katniss obiecuje ci to jeżeli odlecisz to ożywię cię i własnoręcznie zamorduje - mówi przerażonym głosem, a ja powoli otwieram oczy i potrząsam głową
- Annie?! co ty tu robisz. - patrze na nią zdezorientowana
- Pomagam ci, idiotko! Czemu chciałaś się zabić?! - Wrzeszczy.
- Nie chciałam się zabić... po prostu się cięłam. Poza tym to moje ciało i mogę sobie nawet rękę uciąć jeżeli mi się tak podoba. - Cedzę przez zaciśnięte zęby. Wstaję, podnoszę żyletkę i schodzę na dół. Szybkim krokiem wchodzę do łazienki i zamykam drzwi. Rzucam żyletkę do zlewu i owijam nadgarstek grubą chustą.
*Perspektywa Peety*
Siedzę w kuchni z gazetą i kubkiem gorącej czekolady. Niedawno wróciłem od Haymitcha - Pomagałem mu dojść do domu, ponieważ zachlany jest w trupa. Jak codziennie pożegnał mnie słowami "Jeszcze zrozumiesz co straciłeś, a gdy to zrozumiesz będzie już za późno". Oczywiście chodziło mu o Katniss. Doskonale wiem co straciłem i w ogóle tego nie żałuję. Granie Nieszczęśliwych Kochanków z Dwunastego Dystryktu dawno się skończyło, przyszedł czas się ustatkować.
- Kochanie, odpocznij. W piekarni był dziś niezły ruch. - Julie zabiera mi gazetę i siada na moich kolanach. Czuję się jakbym ją zdradził. Podczas gdy mam na wyciągnięcie ręki przepiękną i inteligentną kobietę którą jest moja narzeczona ja myślę o mojej byłej miłości.
- Co powiesz na wspólną kąpiel? - Pytam całując ją przy tym w szyję. Mimo iż śpimy w jednym łóżku oraz nie raz braliśmy wspólne kąpiele nigdy nie doszło po między nami do niczego oprócz pocałunków i pieszczot. Dziewczyna całuje mnie w policzek, łapię za rękę po czym wstaje i prowadzi do łazienki. Stoimy już w pomieszczeniu, a Julie zarzuca na moją szyje swoje ręce. Całuję ją namiętnie. Dziewczyna napuszcza wodę a ja staje za nią i całuje w szyje. Blondynka odwraca się w moją stronę. Zaczynam ją całować i lekko unoszę do góry a ona zaplata nogi na moich biodrach. Zaczynam ją rozbierać a ona mnie i po chwili lądujemy w wannie.
- Chciałabym zbliżyć się do ciebie - Przygląda mi się i powoli przysuwa w moją stronę.
- Przecież jesteśmy blisko - Lekko się uśmiecham.
- Tak wiem ale... jesteśmy ze sobą już tak długo a jeszcze się nie kochaliśmy, powoli zaczynam .myśleć, że ty mnie nie. - Nie kończy zdania tylko odsuwa się ode mnie.
- Julie, kocham Cię najmocniej na świecie. - Przybliżam się, a ona siada na moje kolana i zaczyna całować. Ja siedzę bez ruchu.
- Peeta, proszę kochaj się ze mną. - Kładzie ręce na moich policzkach.
- Jeszcze nie pora - Spuszczam wzrok.
- Jesteśmy ze sobą od roku, Peeta! - patrzy na mnie i zaczyna całować po szyi i klatce piersiowej.
- Powiedziałem nie! - Podnoszę głos po czym wstaje z wanny. Owijam się w ręcznik i wychodzę. Zachodzę do sypialni, szybko się wycieram i przebieram po czym schodzę na dół i dokańczam pić kakao.
- Peeta... czy ty mnie już nie kochasz? - Słyszę za sobą cichy szept mojej narzeczonej. Odwracam się twarzą w jej stronę. Płakała - widzę to. Ma czerwone oczy oraz łamie się jej głos.
- Kocham Cię najbardziej na świecie. Po prostu to dla mnie za wcześnie. - Podchodzę do niej i ją przytulam.
- Kiedy będziesz gotowy, co? Jak już będę stara i będę przechodzić menopauzę? Peeta, ja myślę o tobie poważnie i mam nadzieję ,że ty o mnie też. Chciałabym urodzić Ci dzieci i zestarzeć się u twojego boku. - Odsuwa się ode mnie i wyciera łzy które płyną po jej policzkach.
- Oczywiście ,że myślę o tobie poważnie. Jednak nie zmienia to faktu ,że to dla mnie za wcześnie. - Całuję ją w czoło i mocno przytulam.
- Peeta, a może ty po prostu prawiczkiem jesteś? - Julie lekko się uśmiecha. Uśmiecham się zawstydzony a dziewczyna mocno mnie przytula.
- Kocham Cię, wiesz? - Zaplata ręce na mojej szyi i patrzy mi w oczy, a ja czule ją całuje.
*Perspektywa Katniss*
Siedzę w łazience i patrzę się w lustro, są takie chwile w których wracam wspomnieniami do Peety. Do jego warg mimo tego, że chce o nim zapomnieć po prostu nie umiem. Moje oczy robią się szklane a łzy napływają coraz bardziej. Po chwili łzy spływają strumieniem po moich policzkach, zaczynam płakać. Mój szloch musiała usłyszeć rudowłosa puka do drzwi
- Katniss, czemu płaczesz? - stoi pod drzwiami i szepcze.
- Nieważne. - Odpowiadam wymijająco.
- Jak nieważne, Katniss. - W jej głosie czuć troskę.
- Annie, proszę. - Warczę.
- Żadne proszę. - Zaczyna szarpać klamkę aż w końcu wchodzi do łazienki i zamyka drzwi.
- Co się dzieje? - Kładzie mi rękę na ramieniu.
- Peeta. - Szepczę
- Znowu o nim myślisz, Katniss....przecież miałaś zapomnieć. - Wyciera mi łzy.
- Nie umiem..nie mogę.... nie chce - Mówię cicho.
- Katniss, on ma narzeczoną - Przytula mnie.
- Gdzieś mam tą całą Julie, nie zapomnę o nim. - Odsuwam się od niej.
- Nie mówię tego żeby ci zaszkodzić, po prostu martwię się o Ciebie. - Delikatnie głaszcze mnie po głowie.
- To ty zapomnij o Finnicku, o waszych wspólnych chwilach. - Cedzę przez zaciśnięte zęby
- Katniss... ja...
- Co Katniss do cholery, co Katniss!? Karzesz mi zapomnieć, to sama zapomnij o Finnicku! - wykrzykuje, a dziewczyna smutnieje.
- Przepraszam - spuszcza wzrok i wychodzi.
Siadam na zimnych kafelkach i wybucham głośnym płaczem. Zakrwawioną ręką uderzam w podłogę. Wiem ,że muszę zapomnieć o Peecie oraz wiem ,że Annie po prostu chce dla mnie jak najlepiej ale... dlaczego to tak boli?
Wstaję z zimnej, zakrwawionej przez moją rękę ziemi. Zakładam biały, gruby szlafrok który już po chwili ma czerwony rękaw. Schodzę na dół i kieruję się do barku. Wyjmuję z niego kieliszek oraz wino. Siadam na kanapie i zaczynam powoli sączyć trunek. Po około pięciu wypitych przeze mnie kieliszków przestaję je liczyć.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Autorki: Yuuki (Yoo 9622) i Kosogłos
Siedzę na strychu z żyletką w ręce. Obracam ją parę razy w palcach za nim przycisnę ją do nadgarstka. Od paru dni stało się to moim ulubionym zajęciem, - cięcie się. Po pierwszych cięciach ból był okropny, dopiero po jakimś czasie jest to pewna forma odprężenia. Przyglądam się żyletce, lubię na nią patrzeć tak po prostu. Jeszcze przez chwilę obracam ją parę razy i zastanawiam się dlaczego akurat ja. Patrzę przez okienko i oglądam zachodzące słońce .Od niedawna zachód słońca stał się moją ulubioną porą dnia. Kiedy promienie słońca zaszły a niebo robiło się coraz ciemniejsze, przykładam ostrze do nadgarstka. Powoli i coraz mocniej przyciskam ją do skóry tworząc idealnie prostą linię która momentalnie zachodzi krwią. Ostre narzędzie kładę na ziemi i odchylam głowę do tyłu. Opieram się plecami o ścianę i zamykam oczy. Siedzę i relaksuję się czując jak krew spływa po mojej ręce, jest jak ciepła woda płynąca strumykiem. Otwieram oczy i patrzę na ranę z której przestaje płynąć krew, chwytam za żyletkę i przykładam ją do skóry na której robię trzy idealnie proste linie, a z ran zaczęło lecieć coraz więcej krwi ciągiem bez końca. Opieram się o ścianę i powoli odpływam z tego świata, wszystko co dotąd było wyraźne teraz jest rozmazane, a moje powieki powoli opadają. Zamykam oczy chcąc pożegnać się ze światem na którym jestem. Nie mogąc panować nad mięśniami moja głowa opada na bok.
- Katniss..cholera...Annie! - na strych wbiega Finnick który łapie za moją rękę i próbuje zatamować krwotok, klepiąc mnie przy tym w policzek
- Katniss nie zamykaj oczu nie zamykaj - klepie mnie w policzek. Na chwilę otwieram oczy a potem znowu powieki zaczynają opadać
- Katniss otwórz oczy do cholery, Katniss otwórz oczy... Annie szybciej - klepie mnie w policzki i krzyczy coraz głośniej. Na strych wbiega rudowłosa klękając przy mnie
- Katniss obiecuje ci to jeżeli odlecisz to ożywię cię i własnoręcznie zamorduje - mówi przerażonym głosem, a ja powoli otwieram oczy i potrząsam głową
- Annie?! co ty tu robisz. - patrze na nią zdezorientowana
- Pomagam ci, idiotko! Czemu chciałaś się zabić?! - Wrzeszczy.
- Nie chciałam się zabić... po prostu się cięłam. Poza tym to moje ciało i mogę sobie nawet rękę uciąć jeżeli mi się tak podoba. - Cedzę przez zaciśnięte zęby. Wstaję, podnoszę żyletkę i schodzę na dół. Szybkim krokiem wchodzę do łazienki i zamykam drzwi. Rzucam żyletkę do zlewu i owijam nadgarstek grubą chustą.
*Perspektywa Peety*
Siedzę w kuchni z gazetą i kubkiem gorącej czekolady. Niedawno wróciłem od Haymitcha - Pomagałem mu dojść do domu, ponieważ zachlany jest w trupa. Jak codziennie pożegnał mnie słowami "Jeszcze zrozumiesz co straciłeś, a gdy to zrozumiesz będzie już za późno". Oczywiście chodziło mu o Katniss. Doskonale wiem co straciłem i w ogóle tego nie żałuję. Granie Nieszczęśliwych Kochanków z Dwunastego Dystryktu dawno się skończyło, przyszedł czas się ustatkować.
- Kochanie, odpocznij. W piekarni był dziś niezły ruch. - Julie zabiera mi gazetę i siada na moich kolanach. Czuję się jakbym ją zdradził. Podczas gdy mam na wyciągnięcie ręki przepiękną i inteligentną kobietę którą jest moja narzeczona ja myślę o mojej byłej miłości.
- Co powiesz na wspólną kąpiel? - Pytam całując ją przy tym w szyję. Mimo iż śpimy w jednym łóżku oraz nie raz braliśmy wspólne kąpiele nigdy nie doszło po między nami do niczego oprócz pocałunków i pieszczot. Dziewczyna całuje mnie w policzek, łapię za rękę po czym wstaje i prowadzi do łazienki. Stoimy już w pomieszczeniu, a Julie zarzuca na moją szyje swoje ręce. Całuję ją namiętnie. Dziewczyna napuszcza wodę a ja staje za nią i całuje w szyje. Blondynka odwraca się w moją stronę. Zaczynam ją całować i lekko unoszę do góry a ona zaplata nogi na moich biodrach. Zaczynam ją rozbierać a ona mnie i po chwili lądujemy w wannie.
- Chciałabym zbliżyć się do ciebie - Przygląda mi się i powoli przysuwa w moją stronę.
- Przecież jesteśmy blisko - Lekko się uśmiecham.
- Tak wiem ale... jesteśmy ze sobą już tak długo a jeszcze się nie kochaliśmy, powoli zaczynam .myśleć, że ty mnie nie. - Nie kończy zdania tylko odsuwa się ode mnie.
- Julie, kocham Cię najmocniej na świecie. - Przybliżam się, a ona siada na moje kolana i zaczyna całować. Ja siedzę bez ruchu.
- Peeta, proszę kochaj się ze mną. - Kładzie ręce na moich policzkach.
- Jeszcze nie pora - Spuszczam wzrok.
- Jesteśmy ze sobą od roku, Peeta! - patrzy na mnie i zaczyna całować po szyi i klatce piersiowej.
- Powiedziałem nie! - Podnoszę głos po czym wstaje z wanny. Owijam się w ręcznik i wychodzę. Zachodzę do sypialni, szybko się wycieram i przebieram po czym schodzę na dół i dokańczam pić kakao.
- Peeta... czy ty mnie już nie kochasz? - Słyszę za sobą cichy szept mojej narzeczonej. Odwracam się twarzą w jej stronę. Płakała - widzę to. Ma czerwone oczy oraz łamie się jej głos.
- Kocham Cię najbardziej na świecie. Po prostu to dla mnie za wcześnie. - Podchodzę do niej i ją przytulam.
- Kiedy będziesz gotowy, co? Jak już będę stara i będę przechodzić menopauzę? Peeta, ja myślę o tobie poważnie i mam nadzieję ,że ty o mnie też. Chciałabym urodzić Ci dzieci i zestarzeć się u twojego boku. - Odsuwa się ode mnie i wyciera łzy które płyną po jej policzkach.
- Oczywiście ,że myślę o tobie poważnie. Jednak nie zmienia to faktu ,że to dla mnie za wcześnie. - Całuję ją w czoło i mocno przytulam.
- Peeta, a może ty po prostu prawiczkiem jesteś? - Julie lekko się uśmiecha. Uśmiecham się zawstydzony a dziewczyna mocno mnie przytula.
- Kocham Cię, wiesz? - Zaplata ręce na mojej szyi i patrzy mi w oczy, a ja czule ją całuje.
*Perspektywa Katniss*
Siedzę w łazience i patrzę się w lustro, są takie chwile w których wracam wspomnieniami do Peety. Do jego warg mimo tego, że chce o nim zapomnieć po prostu nie umiem. Moje oczy robią się szklane a łzy napływają coraz bardziej. Po chwili łzy spływają strumieniem po moich policzkach, zaczynam płakać. Mój szloch musiała usłyszeć rudowłosa puka do drzwi
- Katniss, czemu płaczesz? - stoi pod drzwiami i szepcze.
- Nieważne. - Odpowiadam wymijająco.
- Jak nieważne, Katniss. - W jej głosie czuć troskę.
- Annie, proszę. - Warczę.
- Żadne proszę. - Zaczyna szarpać klamkę aż w końcu wchodzi do łazienki i zamyka drzwi.
- Co się dzieje? - Kładzie mi rękę na ramieniu.
- Peeta. - Szepczę
- Znowu o nim myślisz, Katniss....przecież miałaś zapomnieć. - Wyciera mi łzy.
- Nie umiem..nie mogę.... nie chce - Mówię cicho.
- Katniss, on ma narzeczoną - Przytula mnie.
- Gdzieś mam tą całą Julie, nie zapomnę o nim. - Odsuwam się od niej.
- Nie mówię tego żeby ci zaszkodzić, po prostu martwię się o Ciebie. - Delikatnie głaszcze mnie po głowie.
- To ty zapomnij o Finnicku, o waszych wspólnych chwilach. - Cedzę przez zaciśnięte zęby
- Katniss... ja...
- Co Katniss do cholery, co Katniss!? Karzesz mi zapomnieć, to sama zapomnij o Finnicku! - wykrzykuje, a dziewczyna smutnieje.
- Przepraszam - spuszcza wzrok i wychodzi.
Siadam na zimnych kafelkach i wybucham głośnym płaczem. Zakrwawioną ręką uderzam w podłogę. Wiem ,że muszę zapomnieć o Peecie oraz wiem ,że Annie po prostu chce dla mnie jak najlepiej ale... dlaczego to tak boli?
Wstaję z zimnej, zakrwawionej przez moją rękę ziemi. Zakładam biały, gruby szlafrok który już po chwili ma czerwony rękaw. Schodzę na dół i kieruję się do barku. Wyjmuję z niego kieliszek oraz wino. Siadam na kanapie i zaczynam powoli sączyć trunek. Po około pięciu wypitych przeze mnie kieliszków przestaję je liczyć.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Autorki: Yuuki (Yoo 9622) i Kosogłos
poniedziałek, 19 października 2015
Prolog.
Zwycięzcy Głodowych Igrzysk nie muszą już mieszkać w Wioskach Zwycięzców, ale w rodzinnych domach. Zwycięscy nie są już mentorami, a ich historie przestały być publikowane. Wreszcie wszyscy mogli żyć normalnie, bez tego wielkiego zamieszania wokół niego. Paylor zmieniła w Kapitolu wiele rzeczy ale jedna najbardziej mi się podobała, Kapitolińczycy nie chodzili ubrani jak jakieś kolorowe "dziwadła" ale jak normalni ludzie, co za tym idzie zero "dziwnych" domów tylko zwykłe normalne takie jak mój czy innego człowieka. Po zakończeniu kolorowej "mody" o ile tak to można nazwać Effie Trinket zaczęła projektować własne stroje, ale już nie kolorowe i wzięte nie wiadomo z kąt, ale zwykłe sukienki, ale za to niepowtarzalne, niestety ta zmiana nie potrwała długo, jakieś dwa miesiące po zakończeniu pajacowatych strojów mieszkańcy Kapitolu zaczęli strajkować, źle to się odbijało na Paylor te strajki pod jej domem powoli ją wykańczało, dlatego zgodziła się na przywrócenie ich kolorowych pajacowatych strojów i dziwacznych kolorowych makijaży, dla Effie było to na plusie, więc zaczęła szyć ciuchy takie jak kiedyś.
Ja, Katniss Everdeen mieszkam w dystrykcie czwartym wraz z Annie Cresta oraz Finickiem Odair'em. Mieszkamy w jednym domu naprzeciwko pięknego, błękitnego morza. Po rebelii nie zostało nic poza ranami cielesnymi. Moja skóra gdzieniegdzie jest różowawa, jest to pamiątka po oparzeniach. Przeszczepiona skóra przestała mnie boleć już dawno, niestety z psychiką jest o wiele gorzej. Dziewięć miesięcy temu prawie wyszłam z okropnej choroby - depresji. Prawie ,ponieważ poznałam narzeczoną Peety Mellarka. Wysoka, niebieskooka, blondynka - Julie Moore. Gdy dowiedziałam się o tym, opuściłam Dystrykt Dwunasty pozostawiając w nim złe wspomnienia oraz smutne chwile. Załamana nie wiedząc gdzie się udać, postanowiłam odwiedzić przyjaciół z Czwórki. Przyjęli mnie w otwartymi ramionami. Zajęli się mną i do dnia dzisiejszego robią wszystko by pomóc wyjść mi z depresji. Johanna Mason zamieszkuje w dystrykcie siódmy. Po rebelii można powiedzieć ,że zerwała z nami kontakt i zajęła się swoim życiem. Haymitch Abernathy nadal mieszka w Dystrykcie Dwunastym. U niego nic się nie zmieniło - Nadal siedzi zalany w trupa od rana do nocy. Dzwoni do nas czasem porozmawiać. Pytany o plany na przyszłość, czy zamierza znaleźć sobie kobietę która urodzi mu dzieci zawsze odpowiada "Jestem wierny butelce bimbru". Szkoda mi go, jeżeli nie ustatkuje się teraz - za parę lat może być już za późno.Jedyne osoby które są mi bliskie to Annie i Finnick. Z Effie Trinket też nie utrzymywałam kontaktu, była tak zajęta projektowaniem, że nie miała czasu dla nikogo, tak jest do dziś, nikt z nikim nie utrzymuje kontaktu.
Co będzie dalej? Nie wiem. Jak na razie nie widzę swojej przyszłości.
-------------------------------------------------------------
Autorki - Yuuki i Kosogłos
Ten blog - losyporebelii.blogspot.com jest naszym wspólnym blogiem, mimo iż pojawia się, że autor to Kosogłos bądź Yuuki to dlatego, że jedna z nas opublikowała post a pisałyśmy we dwie
Subskrybuj:
Posty (Atom)